niedziela, grudnia 16, 2007

PODSUMOWANIE 2007 - miejsca 5-1






5. 51 Editors – An End Has A Start (yoko: 5, slejw: 6)

yoko: Franz Ferdinand nie wydali w tym roku nowej płyty, więc to chyba do piosenek Editors tańczą w tym roku indie-dziewczęta. Świetnie, dynamiczne Bones czy Racing Rats doskonale nadają się pod lewą nóżkę, a szczególnie w wersji live, bo Editors to koncertowi wymiatacze. Wysokie miejsce w podsumowaniu właśnie za koncert, wzruszający zamykacz Well Worn Hand, no i za fantastyczną sekcję rytmiczną (perkusista umie!).

slejw: Że co?! Editors tak wysoko?! Eeee... Taaak, wyobraźnia pracuje i już widzę takie reakcje, od razu więc tłumaczę. Hasło "Don't believe the hype!" jest tak samo ważne jak "Don't believe the anti-hype!". Dlatego jeśli uwierzycie w to, że zespół A jest kalką zespołu B, który z kolei jest kalką zespołu C i przez to nie należy mu poświęcać uwagi, OK. Ale nie poznacie wtedy m.in. tej wzruszającej płyty. Wszystko zaczyna się podniosłym aranżacyjnym kremem sułtańskim, ale tak naprawdę jest to płyta prosta, taneczna. Jest kilka numerów, które zabrzmią dobrze na indie-potańcówkach (m.in. utwór tytułowy czy mocarne momentami Escape The Nest), ale taniec przy An End Has a Start jest raczej klasycznym, eleganckim tańcem zjaw przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Dystyngowanym balem częściej niż migającą dyskoteką. Najprostsze zabiegi poruszają, najprostsze kompozycje pobudzają i największe nawet błędy można wybaczyć tylko wtedy, kiedy obcujemy z czymś szczerym i prawdziwym. W tym przypadku nie mam co do autentyczności albumu najmniejszych wątpliwości. Aha, jeśli tego byłoby mało na An End Has a Start znajduje się jeden z najbardziej poruszających utworów jakie znam, czyli Well Worn Hand, o którym już na LTB pisaliśmy.

recenzja koncertu Editors w Madrycie




4. 52 The Arcade Fire - Neon Bible (yoko: 6, slejw: 4)

yoko: Po zachwycającym, magicznym Funeral nikt się chyba nie spodziewał, że zespół z Montrealu na drugiej płycie zafunduje nam barokowe aranże na organy i orkiestrę symfoniczną. Gdy pierwszy szok minie i zdołamy się przyzwyczaić okazuje się, że Neon Bible to jedna z najpiękniejszych płyt ever. Moje koncertowe marzenie nr 1, no, ex aequo z RH :-)

slejw: Ten zespół to jedno z największych muzycznych objawień XXI wieku. Funeral to jedna z najważniejszych i najlepszych płyt kilku, a może i kilkunastu ostatnich lat. Nagrywać pod taką presją to wyzwanie, a nagrać w takich warunkach świetny album to już prawdziwa sztuka. Neon Bible zachwyca bogactwem (m.in. gościnny udział orkiestry z Budapesztu) i dopieszczeniem kompozycji, które podporządkowane jednej koncepcji (zamaszystej, baśniowej, monumentalnej) układają się w zamkniętą całość. Rankingi to, jak mówiliśmy, "just a state of mind" i prawdę mówiąc w określonych warunkach Neon Bible mogłoby z powodzeniem znaleźć się na podium tego zestawienia. Z takimi utworami jak genialne My Body Is a Cage, odświeżone No Cars Go czy chociażby otwieracz - Black Mirror, mało jest dla tego albumu rzeczy niemożliwych.




3. 57 Radiohead – In Rainbows (yoko: 2, slejw: 3)

yoko: Pewnie zawiedli się ci którzy oczekiwali kolejnej rewolucyjno-przełomowej płyty, a zastali kontynuację Kid A, Amnesiaca i Hail to the Thief. Mimo wszystko RH nadal są o pół okrążenia przed resztą zawodników i jeszcze trochę będą musieli poczekać na godnych siebie rywali. A 12.06.2008 grają w Barcelonie, więc może wreszcie...

slejw: Coś chyba pisałem o presji, prawda? No właśnie. Muzycy Radiohead musieli do niej przywyknąć, trudno być geniuszem we własnym... świecie? Na Pablo Honey był ultraprzebojowy Creep, The Bends było już kompletnym rockowym dziełem, OK Computer to ścisła czołówka płyt wszechczasów, Kid A przełom i to przełom faktyczny, odczuwalny, Amnesiac - wyżyny elektroniczno-rockowo-popowego geniuszu, Hail To The Thief - płyta wymagająca, ale oddająca wszystko co w nią "zainwestujemy", no a In Rainbows? "Recenzję" już niby publikowaliśmy, ale o wielkich płytach można powiedzieć TAK dużo. Tylko czy naprawdę trzeba? Ten album broni się sam - niezwykle wysoką jakością piosenek, tęczowością uczuć, które wzbudza, brakiem silenia się na cokolwiek. Poza tym spotkanie z In Rainbows było jak spotkanie z przyjacielem po latach: Jak dobrze znów ich słyszeć.




2. 58 Animal Collective – Strawberry Jam (yoko: 3, slejw: 1)

yoko: ChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaos
ChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaos
ChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaos
ChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaosChaos

Oni są z innej planety.

slejw: WWWWWWOOOOOOOOWWWWWWWWW!!! To jest dopiero muzyczna miazga i najmilsza niespodzianka tego roku (oglądając ich na Malcie nie spodziewałem się, że nagrają COŚ TAKIEGO). To jedna z najlepszych płyt jakie słyszałem - For Reverend Green wywala słuchacza na takie wysokości, na których ten rzadko kiedy bywa. Fireworks to jedna z najpiękniejszych piosenek jakie znam. Peacebone masakruje tym "In-side" tak, że nie można o tej płycie mówić. Tak, to Ta-Płyta-O-Której-Nie-Można-Mówić to natomiast MÓWI o niej wiele. I jeszcze tylko pytanie do Was, panowie z zespołu, odwiedzaliście może kiedyś planetę Ziemia?




1. 59 Interpol – Our Love To Admire (yoko: 1, slejw: 2)

yoko: Pioneer to the Falls - No I in Threesome - The Scale - The Heinrich Maneuver - Mammoth - Pace Is the Trick - All Fired Up - Rest My Chemistry - Who Do You Think? - Wrecking Ball - The Lighthouse

Wystarczy posłuchać.

slejw: Wiecie jak chciałbym zacząć? "Że co?! Interpol tak wysoko?! Eeee... Taaak, wyobraźnia pracuje i już widzę takie reakcje, od razu więc tłumaczę." Sytuacja bowiem bardzo podobna do tej związanej z Editors pojawia się w mojej głowie. Pomijając fakt, że porównywanie Editors do Interpol i odwrotnie jest już tak nudne jak gramatyka język staro-cerkiewno-słowiańskiego. Ale OK, nie przejmujmy się tym co mówią, mówmy. Our Love To Admire nie jest najlepszą płytą Interpolu. Jest nią, jak mi się wydaję, debiut - Turn On The Bright Lights. Niezwykle cieszy natomiast to, że płyta nr 3 z TOTBL ścigać się wcale nie zamierza. To album kompletnie inny. Gotowy na eksperymenty (prześliczne The Lighthouse), nawiązujący do dokonań Antics (jeden z singli roku - The Heinrich Maneuver czy łopoczący Mammoth), wzruszający (Pace Is The Trick, masakrujące Rest My Chemistry, Who Do You Think czy jedna z ich najbardziej wzruszających piosenek - Wrecking Ball) w końcu - stworzony do grania na żywo (rozpoczynanie koncertów Pioneer To The Falls z pięknym, śpiewanym przez publiczność, tekstem jest bardzo dobrym pomysłem). Wrzućcie tabletkę z napisem OLTA w morze zgromadzonych w klubie ludzi a zasmakujecie jednego z najlepszych muzycznych koktajli jakie istnieją. A teraz brawa dla płyty roku wg Louder Than Bombs. Dzięki i do zobaczenia w rankingu 2008.


recenzja koncertu Interpol w Madrycie




EDIT: Pssst! Stali czytelnicy już wiedzą, niestałym obwieszczamy. To podsumowanie wygrał tak naprawdę Panda Bear. Zajął miejsce zerowe, to nad pierwszym i wszystkimi innymi. Dowody tu i tu.




EPki, składanki, płyty live, o których aktualnie pamiętamy:


Black Kids – The Wizards...
Daft Punk – Alive 2007
Drivealone – The Letitout EP
Hey – Unplugged
Junior Boys – Dead Horse EP
Offensywa 2
orchid - takk_soundsampler
Sigur Rós – Hvarf/Heim
Yeah Yeah Yeahs – Is Is

Rankingi osobiste:

YOKO:

30. Burial – Untrue
29. Beirut – The Flying Club Cup
28. Klaxons - Myths Of The Near Future
27. Art Brut – It's A Bit Complicated
26. Piano Magic - Part Monster
25. PJ Harvey – White Chalk
24. CocoRosie - The Adventures of Ghostborne and Stillborn
23. Wilco - Sky Blue Sky
22. Róisín Murphy – Overpowered
21. Nosowska – UniSexBlues

20. Yoko Ono – Yes I'm a Witch
19. Caribou - Andorra
18. The Aliens – Astronomy For Dogs
17. Muchy - Terroromans
16. LCD Soundsystem - Sound Of Silver
15. Super Furry Animals Hey Venus!
14. Bloc Party - A Weekend In The City
13. Modest Mouse - We Were Dead Before The Ship Even Sank
12. Blonde Redhead - 23
11. Maximo Park - Our Earthly Pleasures

10. The National - Boxer
09. The New Pornographers - Challengers
08. Devendra Banhart - Smokey Rolls Down Thunder Canyon
07. Spoon - Ga Ga Ga Ga Ga
06. The Arcade Fire - Neon Bible
05. Editors – An End Has a Start
04. Arctic Monkeys Favourite Worst Nightmare
03. Animal Collective – Strawberry Jam
02. Radiohead – In Rainbows
01. Interpol - Our Love To Admire

SLEJW:

30. Beirut – The Flying Club Cup
29. The Good, The Bad & The Queen - The Good, The Bad & The Queen
28. Art Brut – It's A Bit Complicated
27. Super Furry Animals Hey Venus!
26. Caribou - Andorra
25. Burial - Untrue
24. Black Rebel Motorcycle Club - Baby 81
23. The Field – From Here We Go Sublime
22. CocoRosie - The Adventures of Ghostborne and Stillborn
21. Jens Lekman - Night Falls Over Kortedala

20. Klaxons - Myths Of The Near Future
19. Piano Magic - Part Monster
18. Nosowska - UniSexBlues
17. Muchy - Terroromans
16. Bloc Party - A Weekend In The City
15. The National - Boxer
14. Arctic Monkeys - Favourite Worst Nightmare
13. LCD Soundsystem - Sound Of Silver
12. Wilco - Sky Blue Sky
11. Devendra Banhart - Smokey Rolls Down Thunder Canyon

10. Spoon - Ga Ga Ga Ga Ga
09. Modest Mouse - We Were Dead Before The Ship Even Sank
08. Maximo Park - Our Earthly Pleasures
07. Blonde Redhead - 23
06. Editors - An End Has A Start
05. The New Pornographers - Challengers
04. The Arcade Fire - Neon Bible
03. Radiohead - In Rainbows
02. Interpol - Our Love To Admire
01. Animal Collective - Strawberry Jam




Dziękujemy Wam bardzo za uwagę i już teraz zapraszamy na zapowiadany cykl Musztarda po obiedzie. Znajdą się w nim opisy płyt, których tu zabrakło a nie powinno + tych, które otarły się o pierwszą trzydziestkę. Będą to m.in. nowy Patrick Wolf, Lust Lust Lust grupy The Raveonettes, nowa płyta Sea and The Cake i wiele innych. Będą także wyznania osobiste, w których np. Slejw przeprosi za brak Overpowered w swoim głównym zestawieniu.

Poza tym - już dziś wieczorem relacja z koncertu tres b/Muchy/HEY a najprawdopodobniej na dniach tekst Yoko o występie Róisín Murphy w Madrycie.

Do przeczytania!

Brak komentarzy: