Dziś kolejny zestaw - planowane Giana Factory i High Places x2 oraz niespodziewane smutne Big Star i okolicznościowy Prince.
Loui Foo (siostra Sharin z The Raveonettes) i dowodzone przez nią Giana Factory trafiają do EPkowej Musztardy po obiedzie 2009. Czekamy na płytę!
Kiedy już wydawało się, że rzucona przez lud Marzanna wyrżnie głową w lód na rzece, przyszła wiosna i to kilka dni przed czasem. Nowy teledysk High Places idealnie wpasowuje się w wiosenną rozbiegówkę. Uwielbiam ich pierwszą płytę, strasznie podobał mi się koncert na Primavera Club 2008 (niżej), On Giving Up odsłuchiwałem na głębokim repeacie i... mam nadzieję, że w końcu całkowicie przemówi do mnie nowa płyta (ta z fajnym tytułem).
Nie żyje Alex Chilton. Artysta zmarł w wieku 59 lat, najprawdopodobniej przyczyną był zawał serca. Poniżej jeden z moich ulubonych fragmentów świetnego 3rd Big Star.
A na koniec Prince z okazji tego, że po długiej wizycie na poczcie (gdzie jak się okazało można zaopatrzyć się w "te grube wkłady zniczowe i nasiona lwiej paszczy") odebrałem Purple Rain na winylu owiniętym w Gazetę Polską! Okazało się więc, że tygodnik ten może mieć jakiekolwiek praktyczne zastosowanie. Ale żeby Prince'a "tym, takim, taką..."!
Dzisiaj krótki przegląd tego, co spodobało nam się w styczniu. Kilka piosenek, które mają duże szanse znaleźć się w podsumowaniu roku, a następnym razem ogólny przegląd płyt, na które czekamy.
HIGH PLACES - On Giving Up
Na Primavera Club 08 zagrali znakomity koncert pomimo tego, że do wielkiego Auditori pasowali jak U2 do małego zadymionego klubu.
Jednak muzyka małych obiektów może odejść w cień. W nowym utworze High Places pojawiają się miejskie, ciemne, bulgocząco-dyskotekowe nuty, a całość dryfuję w stronę klimatu chociażby ubiegłorocznego Good Evening Nite Jewel. Sympatyczna egzotyczna roślinka z debiutu może się więc okazać mięsożernym gadem, tym bardziej że zespół szykuje się na wojnę z ludzkością. High Places vs. Mankind ukazuje się w kwietniu, a ja już teraz czuję, że w tej walce będę pierwszym zdrajcą.
BEACH HOUSE
- Zebra - Norway - 10 Mile Stereo
Podniecaliśmy się już w 2009 roku, teraz podkreślamy, że to pierwsza wielka płyta 2010 i przypominamy, że jako jedni z pierwszych prezentowaliśmy Norway.
YEASAYER - Ambling Amp
Art-popowa siostrzyczka Grass Animal Collective ; ostatnio bardzo często na uszach. Podnosi temperaturę pod czapką o kilka cennych stopni.
SPOON - np. Goodnight Laura
Przypominają się The Kills i ich Goodnight Bad Morning. Oba utwory to muzyczny opis ucieczki w sen, kiedy ogólnie nie jest dobrze, ale aktualnie 'dobranoc'.
PHOENIX - Sad-Eyed Lady of the Lowlands (Bob Dylan cover)
Kiedyś tego typu niespodziewane covery były dla mnie fascynujące. Dziś sam jestem dziadkiem, a specjalnymi coverami zawalone są blogi, charytatywne składanki i radiowe sesje. Taka masa rozmywa dawną podjarkę, tym bardziej że jakość nowych wersji jest często niska. Inaczej jest w przypadku naszych ulubionych Francuzów, którzy robią Lady tak, że jest 1) inna od oryginału, 2) różniąca się od ogólnego stylu zespołu. Minus z minusem daje plus, co nie?
Dziewczyna z okładki nr 2 chyba opuściła imprezę z okładki nr 1, a zespół z płyty nr 1 podążył za nią. Contra to płyta cofnięta, mniej przebojowa, płyta która nie pozmywała i wyszła w białą noc.
Jako fan horchaty (najlepsza koło stacji metra Principe de Vergara, obok parku Retiro w Madrycie; lepsza nawet niż ta w Walencji) nie wybaczam koślawej pronuncjacji w otwieraczu.
White Sky świetne, ale to wiedzieliśmy już po Primaverze 08. Poza tym mamy np. przemiłe Taxi Cab i wszystko jest fajnie, ale mimo wszystko słabiej niż na bibie z debiutu. No nic, czekamy na kolejny ruch dziewczęcia z okładki, a na razie horchata, białe niebo i motion of taxis.