środa, marca 31, 2010

Wideo dnia #039

Nasz ulubieniec El Guincho gra w zadaszonych tropikach! To jak koncert The Decemberists na statku, albo Kombi na dożynkach. Everything in its right place.

EL GUINCHO "Kalise" from dublab on Vimeo.



wtorek, marca 30, 2010

Wideo dnia #038



działające wideo na oficjalnej stronie MGMT

Zadanie: Stwórz teledysk nawiązujący do podanych fragmentów tesktów Animal Collective i Radiohead:

1) Open up your, open up your
Open up your throat
And let the all of that time
All of that time, all of that time go


2) Picked over by the worms / And weird fishes

Ostateczny termin oddawania prac: 13.04.2010.

sobota, marca 27, 2010

piątek, marca 26, 2010

Wideo dnia #034 (specjał nr 1)



Dziś przed Wami specjał nr 1 w naszej codziennej wideo-rubryce. Jak przystało na specjał i jak przystało na nr 1, to coś absolutnie wyjątkowego, a najlepsza seria koncertowych wydawnictw w historii muzyki popularnej to coś absolutnie wyjątkowego. Liczycie powtórzenia? Oto kilka następnych:

1) quality pop from swinging London
2) quality pop from the streets of London
3) quality pop from the London underground
4) quality pop from London, England
5) quality pop from London, the capital of cool

Wszystko to określenia muzyki z kolejnych płyt z kolekcji The Sound - The Dutch Radio Recordings:



08.03.81 Numer 1 to rok 1981, szary deszczowy dzień w Amsterdamie i mocarny koncert w Paradiso (ach-co-to-jest-za-klub) z punktem kulminacyjnym w postaci Heyday zagranego dwa razy - normalnie i bisowo, ponieważ zespół "wygrał się z piosenek".
09.04.82 1982, Utrecht i najlepsze w historii wykonanie Missiles:



24.01.83 W Arnhem między innymi piękne Heartland na sam koniec, a potem festiwalowa Haga (01.07.84) i ponownie Utrecht (09.04.85) - najdłuższy i najlepszy koncert z całej serii z niesamowitą setlistą. Startujący idealnym otwieraczem - Golden Soldiers (kiedyś schodziłem całe Retiro - od Atochi po Alcalę - słuchając tylko tej piosenki), z przepiękną wersją jednego z najbardziej wzruszających utworów jakie słyszałem, czyli Total Recall (wideo poniżej) i świetnymi partiami saksofonu Iana Nelsona (vide: kapitalna wersja Whirlpool). Zapis muzycznych obrazów emocji najwyższej klasy i wspaniała pamiątka po Adrianie Borlandzie. There's got to be another time. It's got to be.



czwartek, marca 25, 2010

Wideo dnia #033 (zestaw nr 3)

三 Dzisiejszy zestaw nr 3 to równocześnie wideo dnia nr 33 i 3 świetne klipy.



Beck i jego Record Club (nr 4) w końcu w sieci. Artyści (Joining in this time we had three of my favorite bands — Liars, Annie Clark and Daniel Hart from St. Vincent, Sergio Dias from the legendary Brazilian band Os Mutantes, as well as RC veteran Brian Lebarton, just back from the Charlotte Gainsbourg tour.) coverują całe Kick INXS w oryginalnej kolejności. Na początek otwierające płyte Guns In The Sky brzmiące jak evil twin już i tak nieaniołkowego Kids With Guns Gorillaz. Rewelacja, czekam na resztę płyty.

Record Club: INXS "Guns In The Sky" from Beck Hansen on Vimeo.


Drugie wideo dnia to Grateful Dead grający Unbroken Chain - kawałek, który Animal Collective wpletli w swojego absolutnego zabijacza What Would I Want? Sky i umieścili na Fall Be Kind - jednej z dwóch zdecydowanie najlepszych EPek ubiegłego roku.



To tak dla przypomnienia, że AC zrobili z Muzyką 2009 to, co Phelps z Pekinem 2008 + z nadzieją, że Panda zrobi to samo w dwa tysiące dziesiątym.



BTW: Wyszukując Zamfira i sampla z niego w Graze - innej piosence z Fall Be Kind - natknąłem się na świetną stronę WhoSampled.com. Graze tutaj, polecam też miazgi typu http://www.whosampled.com/artist/The%20Avalanches/ czy http://www.whosampled.com/artist/Girl%20Talk/. < WOW >.

No a teraz już numer trzy, czyli Bloodbuzz Ohio - nowa (jeszcze nowsza) piosenka The National. 2010. zaczyna się robić gorący i nie mówię tu o dwucyfrowych wynikach na mapkach pogodowych.



+ MP3 (Pitchfork)

W związku z tym, jak bohater Lian Hearn - z sińcami pożądania pod oczami - polecam obecne i zapraszam na następne wielkie muzyczne doznania tej wiosny. Do jutra!

środa, marca 24, 2010

Wideo dnia #032



Zachwytweetowałem już wczoraj, dzisiaj pieję ponownie - All to All z nowego singla Broken Social Scene promującego płytę Forgiveness Rock Record (4.05) to jedna z najlepszych piosenek tego roku. Prażący się jak popcorn/piłeczki w maszynie lotto, organiczny grower prima sort.


Lisa Lobsinger ; photo: Maddy Julien

Muchy miały biszkoptowe serce, BSS mają na okładce tego singla biszkoptowe słońce świecące nad przyjemnie spienionymi falami i właśnie w takie schowane zakątki beztroski zabiera nas ta piosenka pełna pięknych wokali Lisy Lobsinger z Reverie Sound Revue (dawno nie słyszałem tak fajnej nazwy zespołu).

Singiel do posłuchania TUTAJ, u nas na razie RSR i An Anniversary Away:



self-titled z ubiegłego roku trafia do naszej (niewielkiej jak na razie) musztardy 2009

PS Ale tu zagłosowalem na Metric.

wtorek, marca 23, 2010

Wideo dnia #031



Nie można napisać niczego, co nie wyglądałoby marnie w sąsiedztwie tego:



i tego:

Goldaline, my dear
We will fold and freeze together
Far away from here
There is sun and spring and green forever
But now we move to feel
For ourselves inside some stranger's stomach
Place your body here
Let your skin begin to blend itself with mine


Jeden z utworów wszech czasów, jeden z naszych soundtracków Madrytu.

31. PPA - Inga Liljeström - 22.03.10, Impart, Wrocław



Impart nie jest najlepszym miejscem na koncerty. Korki przy Grunwaldzie, roztocza i inne syfy z brzydkiej pozawijanej wykładziny (windują frekwencję), straszą kable i rury, w oficjalnym barze Lidlowe wino wielokrotnie korkowane można pomylić z Knorrem (Barszczyk raz, proszzzz!). Kiedy I'm calling you from the foyer, mam wrażenie, że jestem w banku, nie w teatrze. No i nikt nie powie, że sufit wygląda "jak jakiś pierdolony stylowy amerykański samochód z początku wieku".

Nocna jazda po Wrocławiu należy natomiast do czynności przyjemnych. Mkną jeszcze po szynach "niebieskie tramwaje przez ra ra ra", na Solnym w nocy sprzedają kwiaty, odnowiona Renoma i okolice wiaduktu tworzą Berlińsko-Metropolisowy klimat. Naprawdę polecam.

Wyparcie w psychologii głębi jest mechanizmem obronnym osobowości, którego zadaniem (ogólnie rzecz biorąc) jest nie dopuszczanie do świadomości pewnych przeżyć, doznań, myśli, afektów, impulsów, wspomnień itp.

Zgodnie z tymi założeniami pewne nieprzyjemne lub potencjalnie nieprzyjemne wspomnienia mogą być wypierane, czyli usuwane ze świadomości i niemożliwe do przypomnienia. Faktycznie obecne są one nadal w pamięci, jednak są aktywnie tłumione, co skutkuje możliwością przywołania ich do świadomości ("zapomnieniem"). Subiektywnie mamy wrażenie, że te informacje po prostu nie istnieją.


poniedziałek, marca 22, 2010

Wideo dnia #030



No i w oczekiwaniu na nowe BSS jeszcze Stars oczywiście. Zdjęcie z okazji porządków książkowych.

Krótka recenzja Ingi z PPA powinna się pojawić jutro. Do przeczytania!



niedziela, marca 21, 2010

Wideo dnia #029



31. PPA - Amanda Palmer - 20.03.10, Capitol, Wrocław




"Kiedyś miałam chłopaka z Polski, nazywał się Maciej [czy wszyscy w Polsce nazywają się, kurwa, Maciej? No bo nie tylko on i tutaj pan z PPA, ale facet od... eee, nieważne]. Pewnego razu zabrał mnie do swoich dziadków na wieś. Wielkie zadupie, latające kurczaki, mleko everywhere. Dziadkowie nienawidzili mnie za to, że miałam wówczas niebieskie włosy, kolczyki, że sprowadziłam Maciusia na złą drogę, ale przede wszystkim za to, że nie mogłam kurwa zapamiętać, że chodząc po domu należy założyć papcie!" - tak w dużym skrócie wyglądały wspomnienia Amandy Palmer z jej pierwszej wizyty w Polsce. Wrażenia z jej pierwszego występu w naszym kraju mogą się okazać równie barwne.


zdjęcie: Łukasz Giza, Agencja Gazeta

Koszmarna gaduła Palmer przez ok. 2 godziny łamała konwencję występu typu pani+panino. Bluzgała, popijała wino z butelki, chwaliła sufit teatru Capitol (który "wygląda jak jakiś pierdolony stylowy amerykański samochód z początku wieku") nawijała bez opamiętania i zamiast kaszmirowym głosem typu Norah Jones odliczyć sobie takty klasycznym 1,2,3,4, wykrzykiwała 1,2,fuck,you i brutalnie traktując klawisze wygrywała kolejne piosenki. Nawet posiadając tylko te informacje możecie już umieścić sobie na osi/mapie/skali/czymkolwiek papcie i Amandę i zobaczyć te lata świetlne, które dzielą oba zjawiska.


twitpic Amandy

Czy był to porywający, genialny koncert? Spora część widzów wychodzących wczoraj z Capitolu odpowiedziałaby pewnie, że tak. Faktycznie, Palmer jak mało kto umie przyciągać uwagę. Zachwyca - nie całością, a fragmentami, kiedy coś wytrąca ją z kolein typowej Brechtowsko/Weilowskiej tradycji, albo sprawia, że drąży te koleiny dokopując się do czegoś nowego, świeżego. Tak jak (paradoksalnie) w przypadku poruszającej reinterpretacji Seeräuberjenny z Opery za trzy grosze ("to jest, kurwa, piosenka aktorska!" powiedziałaby Palmer), tak jak w ryzykownym, ale szokująco dobrym coverze Billie Jean.


powyżej Billie Jean zagrana przez Palmer w dniu śmierci Jacksona - 25.06.2009

Nie znaczy to oczywiście, że jej solowy materiał czy utwory Dresden Dolls są "do mleka", albo że źle wypadają na żywo. Half Jack - rewelacja, Sex Changes jeszcze lepsze, Ampersand z solowego albumu - chyba najpiękniejszy moment całego wieczoru. Nie chodzi więc o niedostatki materiałowe, warsztatowe, a o wpadanie w ryzy tej nowej, przełamanej konwencji - rebel girl z kabaretu. Zbyt dużo utworów opartych na tych samych zasadach przekazywania uczuć (skrajnie wysokie amplitudy - głośności wokalu, natężenia i rodzaju emocji, klawiszowe harmonie przeplatane gwałtownymi dysonansami) sprawia, że odbieramy te uczucia na określonej zawężonej częstotliwości i tylko te perełki wyrywają nas gdzieś na wyższe fale.


Dresden Dolls - Sex Changes na festiwalu Pukkelpop

Składnia języka polski proponuje wiele niejednoznacznych form zdaniowych i jedną z nich chcę się posłużyć, niezdecydowany w sprawie odcienia ostatecznego werdyktu. Więc tak:

1) Było to świetne, momentami naprawdę poruszające widowisko, czasami jednak dość konwencjonalne i ze zbyt przerysowaną buntowniczno-melancholijną kreacją.
2) Mimo, że czasem nieco konwencjonalne i ze zbyt przerysowaną buntowniczno-melancholijną kreacją, było to świetne, momentami naprawdę poruszające widowisko.

You choose, niepotrzebne skreślić.



EDIT: bootleg z Amandy dostępny tutaj (dzięki live-from-stage i foolcool)

Wideo dnia #028

Lekko spóźnione wideo sobotnie - zapowiedź jutrzejszej relacji z Amandy w Capitolu.



piątek, marca 19, 2010

Wideo dnia #027



Czekając na nową płytę Broken Social Scene słuchamy nie tylko Feist, ale też m.in. Metric, przede wszystkim świetnego Old World Underground, Where Are You Now?. Poniżej moje ulubione wykonanie Hustle Rose. Niecierpliwi mogą przeskoczyć w okolice 1:25, ale pozbawić siebie możliwości kilkudziesięciosekundowego obcowania z Emily Haines? Eee, nie róbcie tego, bądźcie dla siebie dobrzy. Na wiosnę!



PS + Haines wspominająca Marka Linkousa na łamach Drowned In Sound -> link. Wzruszające.

czwartek, marca 18, 2010

Notatki z przesłuchania (2) - Stereolab - Emperor Tomato Ketchup



W związku z występem Laetiti Sadier podczas Tribute to Nico na PPA, "przesłuchuję" jedną z moich ulubionych płyt lat 90.



1 -> Jeżeli Emperor Tomato Ketchup to muzyczny pałac (a Emperor Tomato Ketchup to muzyczny pałac) to Metronomic Underground jest drogą, która do niego prowadzi i pociągowym hipnotyzującym rytmem (zapętlony wokalno-instrumentalny beat) wiedzie przez zarośla (oniryczne plemienne pogłosy, nakładki, liryczna mantra crazy-sturdy-a torpedo-crazy-brutal-a torpedo, pytania 'co odpowiedziało echo?' i takie tam).



2 -> No i jesteśmy na dworze, a tam la maison, la maison d'autrefois, la maison la maison d'avenir (the house of old, the house of the future). Celny autokomentarz i znakomity utwór, a potem wyraźny muzyczno-tekstowy niepokój (3) i (4) cięty tekst społeczno-polityczny, mroczna anty-wyliczanka (antywojenna, antynacjonalistyczna), na tle której różowe lala-chórki są jak Lego Libery. Oprócz niesamowitej muzyki ETK to mądra 'płyta publicystyczna', ale o tym przy okazji ósemki.



Tymczasem:
5 -> akcent futurystyczny (utwór nie tytułowy, ale na pewno okładkowy) nałożony na kapitalną krótką kompozycję.
6 -> w sferze tekstu oskarżenie religii jako takiej (jako takich), muzycznie nadal w klimatach późniejszego o dwa lata debiutu Air, ale bardziej w stylu chilloutu platformówkowego (spikselowany Mario, ciekłokrystaliczny Donkey Kong) niż rozmarzenia Moon Safari.



7 -> i kolejny popowy killer, jedna z moich ulubionych piosenek całej dekady-90, multiwitamina wypasu z hookami mutantami.
8 -> przesłanie nowej zimnej fali zaklęte w pięknie snującą się melodię. Słucha się tego jak bajki na dobranoc (orientalnej, w klimacie Przygód księcia Achmeda), a tekstowi bliżej do koszmaru i tu dochodzimy do sedna wyjątkowości tej płyty. Emperor Tomato Ketchup odcina nas estetycznie, uczuciowo, klimatycznie od rzeczywistości bez odpuszczenia publicystyki i wyrażania opinii na bardzo konkretne tematy. Sprawić by zaangażowany społecznie eseistyczny kawałek tekstu zabrzmiał jak narracja Szeherezady, no no! To nie punkowa agitka tylko wyższa poezja muzyczno-tekstowa + pomieszanie geografii racjonalnej Europy (mocno podkreślanej przez francuszczyznę) i wschodnich tajemnic na najwyższym poziomie.


japoński film, którego tytuł stał się również tytułem płyty Stereolab (część 1/9, całość na YouTube)

A potem po raźnej, mocnej piosence tytułowej (9), kołysankowym Monstre Sacre (10) i zaangażowanym Motoroller Scalatron (11) żonglującym pojęciami bluff i trust następuje piękny numer 12 - Slow Fast Hazel, gdzie w jednej linijce wynalazków ludzkości znaduje się koło, sowieci i filozofia.
No a końcówka? (13) Tytuł prawie jak Animal Collective i to pierwsze skojarzenie - pozornie bezpodstawne - staje się bardziej podstawne, gdy spojrzymy na innowacyjność, świeżość i poziom tego albumu i płyt AC właśnie. Ekstraklasa zaświatów.


czyli nasz nowy, jak zwykle nieregularny, kącik! Część pierwsza tutaj.

Wideo dnia #026 (zestaw nr 2)

Dziś kolejny zestaw - planowane Giana Factory i High Places x2 oraz niespodziewane smutne Big Star i okolicznościowy Prince.



Loui Foo (siostra Sharin z The Raveonettes) i dowodzone przez nią Giana Factory trafiają do EPkowej Musztardy po obiedzie 2009. Czekamy na płytę!



Kiedy już wydawało się, że rzucona przez lud Marzanna wyrżnie głową w lód na rzece, przyszła wiosna i to kilka dni przed czasem. Nowy teledysk High Places idealnie wpasowuje się w wiosenną rozbiegówkę. Uwielbiam ich pierwszą płytę, strasznie podobał mi się koncert na Primavera Club 2008 (niżej), On Giving Up odsłuchiwałem na głębokim repeacie i... mam nadzieję, że w końcu całkowicie przemówi do mnie nowa płyta (ta z fajnym tytułem).




Primavera Club 08 - High Places
Załadowane przez: scannerTV. - Klipy wideo, wywiady, koncerty i wiele więcej.

Nie żyje Alex Chilton. Artysta zmarł w wieku 59 lat, najprawdopodobniej przyczyną był zawał serca. Poniżej jeden z moich ulubonych fragmentów świetnego 3rd Big Star.



A na koniec Prince z okazji tego, że po długiej wizycie na poczcie (gdzie jak się okazało można zaopatrzyć się w "te grube wkłady zniczowe i nasiona lwiej paszczy") odebrałem Purple Rain na winylu owiniętym w Gazetę Polską! Okazało się więc, że tygodnik ten może mieć jakiekolwiek praktyczne zastosowanie. Ale żeby Prince'a "tym, takim, taką..."!



poniedziałek, marca 15, 2010

Wideo dnia #023

Pytanie: Co jest znakomite?
Możliwe odpowiedzi: A) piosenka B) cała płyta C) teledysk
Podpowiedź: ostateczna odpowiedź tworzy nazwę zespołu, który nagrał znany utwór The Look of Love. Powodzenia!



in another world it'd be funny!

niedziela, marca 14, 2010

Wideo dnia #022 (zestaw nr 1)



Songs to make you feel like there's no monday, czyli zestaw (nie)dzielny, a każda z pięciu piosenek z japońskim motywem.

The Bird and The Bee - Love Letter To Japan


The Bird & The Bee - Love Letter To Japan

the bird and the bee | Teledyski w MySpace


The Flaming Lips - Yoshimi Battles The Pink Robots (Part 1)





Rachael Yamagata - Worn Me Down



Deerhoof - Basket Ball Get Your Groove Back (Primavera Club 08)



Vampire Weekend - Giving Up The Gun



sobota, marca 13, 2010

Wideo dnia #021



スーパーマウス! Świetny koncert we Wrocławiu i pinezka wbita w Tokio na naszej muzycznej mapie Japonii.



piątek, marca 12, 2010

Wideo dnia #020

Drugie już dzisiaj wideo dnia (Gaga niżej) to teledysk grupy Stricken City.

Stricken City - Animal Festival from Stricken City on Vimeo.


Bardzo obiecująca darmowa EPka Animal Festival poniżej, a płyta jeszcze w tym roku.

<a href="http://strickencity.com/album/animal-festival-ep">Animal Festival by Stricken City</a>

Wideo dnia #019



ga ga ooh la la, czyli music video 2.0



środa, marca 10, 2010

Wideo dnia #017



Z okazji premiery nowej płyty Teda Leo (o niej kiedy indziej) przypominamy jego zespół Chisel, który faktycznie jest dużo lepszy niż Ted solowy/z farmaceutami.

Poniżej Leo grający Innocents Abroad w 2010 roku, a jeszcze niżej piosenka It's Alright, You're O.K. (olśniewająco piękna starsza siostra Modest Mousowego Float On) ze wspaniałego albumu Set You Free, który "wciąż niezniszczalny jest, najlepszy jest".

Chisel 1997 > Euro 2012, ba - Chisel 1997 > Egipt 2020. Miłego przedwiośnia!



Chisel - It's Alright, You're O.K. by lazysunbathers

poniedziałek, marca 08, 2010

Wideo dnia #015



Bardzo dobry utwór z całkiem niezłej płyty.


Pantha Du Prince - Stick to my Side (feat. Noah Lennox)

+ piękna okładka
+ odtwarzacz:



niedziela, marca 07, 2010

Wideo dnia #014



Dziś miało nie być klipu dnia, ale rano dowiedzieliśmy się, że odszedł Mark Linkous, pan-Sparklehorse, autor jednej z najbardziej poruszających płyt ubiegłej dekady - It's a Wonderful Life. The Rolling Stone opublikował wiadomość o samobójstwie muzyka pochodzącą od jego rodziny. Linkous miał wystąpić podczas koncertu Tribute to Nico podczas PPA we Wrocławiu.



muzyka: Sparklehorse
reżyseria: ten Guy Maddin

sobota, marca 06, 2010

Wideo dnia #013



Dziś wyjątkowo wideo dnia x2 i x2 (dzisiejsze Bat For Lashes w notce poniżej i jutrzejsze, podwójne Parallels tutaj), ale i zespół jest wyjątkowy. Krewni (krwawni?) stworów ze szwedzkich lasów (które w tym roku, zamiast straszyć, założyły krawaty i poszły na Traviatę) odnaleźli się w Toronto i balują. Poniżej dwa utwory ze znakomitego debiutu - Visionaries. Jak na razie obok Beach House, Mirandy, Spoon jeden z albumów roku.




(1:40-1:41!)

Wideo dnia #012



Nie wiem jak mogło mi to umknąć.



MP3 -> tutaj

piątek, marca 05, 2010

Notatki z przesłuchania - Holly Miranda - The Magician's Private Library



Forest Green Oh Forest Green -> ustawia klimat jak Fawn na płycie Scarlett (obie płyty produkował genialny Dave Sitek). Niby naturalna rola pierwszego kawałka, ale posłuchajcie większości płyt z ostatnich lat i okaże się, że to wcale nie takie oczywiste. Duży plus kompozycyjny - przedmowa do płyty łączy bowiem jej 2 strony . Pierwszą, ciemniejszą, kipiącą subtelnymi okrągłymi beatami i loopami jak ręka w worku z grochem albo jedzenie tapioki. I drugą upbeatową, wychyloną w stronę bardziej typowego żeńskiego indie-popu.

moment: 2:27 - fonetyczne ćwiczenie na pierwszym planie przed bardzo fajnym wyaranżem, który wprowadza w piosenkę nr 2:



Joints -> która zaczyna się jak kawałek Man Man, żeby zaraz potem zmienić kierunek i wpłynąć w klimat Blonde Redhead (dziesiątkowe 23!) i wczesnych piosenek Beach House (takie np. Tokyo Witch). Sekcja dęta wyrasta w drugiej część utworu i przypominam sobie nocne podróże z jedną z płyt dekady - Dear Science TV On The Radio na uszach. Fortepianowa czerń + złote trąbki - jednym słowem najwyższy stopień muzycznej elegancji. Człowiek ma wrażenie, że zaraz opuści się szlaban i nadjedzie blue train, albo Sam Cooke spyta sarkastycznie: "Can you imagine me carrying a suitcase?"

Sitek wykazuje się tu wielką wirtuozerią łącząc bardzo chłodno-wieczorne i Khanowe wokale Mirandy z klimatem zupełnie innym - gwarnym, zadymionym i przede wszystkim ciepłym. Rozbija wokalną ascezę, ale zamiast zabić piosenkę tworzy ją jeszcze pełniejszą.

Waves -> chyba największa piosenka na tej płycie. Start znowu mylący, bo kierujący w klimaty niemieckiej indie-elektroniki spod znaku The Notwist i Lali Puny. A tu niespodzianka - wraz z wejściem pierwszego refrenu zamiast błyszczącego chłodu pojawia się gorący prowadzony basem podkład pod wspaniały śpiew Mirandy, który w Waves jest najbliżej barwy głosu Chan Marshall. Sejsmiczny zapis uczuć, bez wątpienia jeden z utworów roku.

moment: pierwsze (i każde następne) wejście refrenu



No One Just Is -> recenzent BBC Music napisał "Such is Sitek’s influence on the record that it takes you a little while to get to know the real Miranda" i jeśli nawet nie do końca zgadzam się z tą opinią, to na wyokości utworu nr 4 jestem skłonny przyznać mu rację. No One Just Is najbardziej przypomina nocne, wielkomiejskie, komiksowe przestrzenie z utworów TV On The Radio - Jarmuschowskie hotele, dyskoteki w imigranckich dzielnicach. Z zakurzonej biblioteki w zmyślonym mieście przenosimy się na chwilę do rzeczywistości, a wers "grasping at straws" - niby neutralny idiom - wpędza w skojarzenia z inną wielką miejską płytą - Clutching at Straws Marillion, a poplątane egzotyczne smyki układają się w Fishowskie "hollow corridors".



Slow Burn Treason -> absolutnie cudowny utwór, który wyciekł do sieci jeszcze w 2009 r. za sprawą Kanyego Westa. Kyp Malone (TOTR) śpiewa tu wyjątkowo delikatnie (jak w najpiękniejszych utworach z Dear Science czy na jednej z dwóch świetnych piosenek na Rain Machine - New Last Name), a The weight of the world is on your side brzmi jak współczesne Good morning heartache.

Sweet Dreams -> czyli dość gwałtowne przejście do drugiej, nieco słabszej części The Magician's Private Library, no ale who am I to disagree?

Everytime I Go To Sleep -> loopowana kołysanka z Forest Green Oh Forest Green powraca jako rdzeń nowej, przyjemnej piosenki, ale tęsknota za pierwszą stroną albumu tylko się wzmaga i...



High Tide -> ...zaraz zostaje przygłuszona przez najlepszy numer na stronie B. High Tide to przede wszystkim wokalny popis Mirandy. Wyrzucane przez nią wyrazy wymieniają ciosy i wracają do naróżników robiąc miejsce dla pięknie przeciąganego "We go on".

Canvas -> leniwy podwieczorkowy numer.

Sleep On Fire -> powtórka atmosfery Sweet Dreams, marszowość, zmiany tempa i dodatkowo bardzo fajne łączenie się wokaliz Mirandy i Jaleela Buntona (z takiego zespołu TV On The Radio, znacie?).

Wideo dnia #011



Na naszej muzycznej mapie Japonii zaznaczamy Little Dragon - zespół ze Szwecji z Yukimi Nagano na czele. Yukimi pojawia się na nowej płycie Gorillaz, zresztą w jednych z najlepszych utworów z Plastic Beach. U nas Twice z debiutanckiego albumu Little Dragon.

czwartek, marca 04, 2010

Wideo dnia #010



Z okazji rocznicy publikacji pamiętnego zdania, że ktoś tu jest bardziej popularny od kogoś innego (Lennon, 4.03.1966, The London Evening Standard).

I dodatkowo jako nowy punkt na naszej muzycznej mapie Japonii.

wtorek, marca 02, 2010

Wideo dnia #008



Z tegorocznych płyt bardziej porusza mnie tylko Teen Dream. Laboratoryjna mieszanka Cat Power, Bat For Lashes i ciemniejszej strony Lamb wymyka się spod kontroli, a David Sitek w okularach szalonego profesora ma powody do radości, bo The Magician's Private Library to miejscami królestwo nie z tego świata (tak jak w przypadku dziesiątkowego Dear Science TVOTR, tak jak na wspaniałej, niedocenianej płycie Scarlett, no on jest niesamowity). Z pewnością posłuchamy tego albumu w kolejnej audycji Radia LTB. I jeszcze à propos zwariowanych profesorów - czuję się wywindowany.

Holly Miranda "Waves" in my Room from Yours Truly on Vimeo.



poniedziałek, marca 01, 2010