środa, października 17, 2007

Radiohead - In Rainbows - 9/10



Bardzo interesująca uwaga na pitchwidelcu się pojawiła:

"Like many music lovers of a certain age, I have a lot of warm memories tied up with release days. I miss the simple ritual of making time to buy a record. I also miss listening to something special for the first time and imagining, against reason, the rest of the world holed up in their respective bedrooms, having the same experience. Before last Wednesday, I can't remember the last time I had that feeling. I also can't remember the last time I woke up voluntarily at 6 a.m. either, but like hundreds of thousands of other people around the world, there I was, sat at my computer, headphones on, groggy, but awake, and hitting play"
(Mark Pytlik, pitchforkmedia.com)

No i nie było tak? W świecie leaków (czyżby hydraulik Mario zawiódł?) droga dom-sklep-dom zamieniła się w drogę 0 % - 100 %. Co ciekawe - ekscytacja przetrwała - łapałem się na pospieszaniu autobusu, pstrykałem w niebieski pasek downloadu.

Ciekawostka: do 11.10 sprzedało się podobno ok. 1 200 000 "egzemplarzy". Nieźle jak na produkt bez oficjalnej okładki (fanarty tutaj: http://design.defymusicgroup.com/ir/ir.html).

No ale do treści, do treści. Odbiór In Rainbows zbiega mi się z odbiorem "Biegunów" Olgi Tokarczuk (highly recommended). "Być może najlepsza książka Tokarczuk" - piszą jedni, "Być może najlepsza płyta Radiohead" - drudzy. Pierwsi, być może, się nie mylą. Drudzy owszem.

TO NIE JEST OK COMPUTER. Kid A też nie. Z jednej strony szkoda, z drugiej who cares. Jeśli każda nowa płyta RH byłaby tak dobra to zżarłyby nas wątpliwości - czy to ziemia jeszcze czy może już wręcz przeciwnie? A tak there's nothing to fear and nothing to doubt.

ALE

..........
......
...
..

TO JEST NIESAMOWICIE PIĘKNA I BARDZO DOBRA PŁYTA.

Ten kwintet to kwintesencja tego co najpiękniejsze w muzyce rockowej, popowej, whatever. Na wysokości czterdziestej sekundy pierwszego utworu Radiohead pokazują, że bez wysiłku osiągają poziom dla 90 % nieosiągalny.

1. 15 Step - świetny początek w stylu "ja też muszę słuchać różnych pańskich odglosów" - wymieszane instrumentarium, fajny beat i już słychać, że Selway na Tęczach wymiata aż miło. I ta Amnesiacowa końcówka utworu na dodatek. Tzw. "No no".

2. Bodysnatchers - bardzo do przodu, truchcik dla zaawansowanych. Nawiązka do Smiths w:

Has the light gone out for you?
Cause the light's gone for me


- przypadkowa czy nie - bardzo zacne.

3. Nude - piękne i z kandydatem do najpiękniejszego dwuwersu albumu:

Now that you've found it, it's gone
Now that you feel it, you don't


No i wokal, wokal, wokal. Bardzo się stęskniliśmy.

4. Weird Fishes/Arpeggi - to też jest bardzo dobry numer, chwalony wszędzie, faworyta fanów itd. Morski! I w dobrym miejscu, bo luzuje trochę między wymiataczami.

5. All I Need. Odpowiedź na moje pytania o ulubiony utwór po pierwszych przesłuchaniach w ok. 3/4 przypadków brzmiała "piątka". Trudno się dziwić. Wyściółka wokalnej drabiny (ależ jesteśmy pretensjonalni dziś wieczór) rozgniata (rozkmińcie, proszę, stosunek muzyka-śpiew na wysokości chociażby I am a moth who just wants to share your light No i ta "Nosurprise"-owatość, noooo...).

You are all I need
You are all I need
I'm in the middle of your picture
Lying in the leaves

It's all wrong
It's all right
It's all wrong


"Jesień jak chuj, nie?" zapytała Karolina i jest to pytanie jak najbardziej na miejscu. Tak, Karolino, jesień jak chuj.

Jedziemy dalej.

6. Faust ARP - miniaturka godna najlepszych cedeczek ever. Ale jak dziś przypomniałem sobie głośno i na słuchawkach Fitter Happier (na wysokości disneylandowego nocą kościoła - Krucza, Wrocław) to w sumie, hm, jak tu ich rozliczać z miniatur. No rządy silnej ręki.

7. Reckoner. Kolejna miazga, Redhotowy początek + energia w klatce. Na koncertach, z tego co widziałem na Tubie, miecie aż miło. A tu schowane takie. "Co to jest? Uderzyło poszło w kąt i śmieje się?" No i już wiemy, że to Reckoner.

8. House Of Cards. Luz, wakacje, I don't wanna be your friend, I just wanna be your lover. Panie Tomaszu, cóż to??? Robi wrażenie. Westernowo trochę? No może i tak, ale pierwsze objawy były już na HTTT, więc nie ma co się dziwić.

9. Jigsaw Falling into Place. Dziwnie umiejscowione, bo bardzo przebojowe. Ktoś gdzieś pisał, że brakuje porządniejszego "jebnięcia" na IR. Może to i prawda, ale jeśli patrzeć na poziom chwytliwości niektórych elementów to naprawdę jest świetnie.

10. Videotape. No i tu był problem bo zobaczmy jak oni kończyli płyty:

1) Blow Out
2) Street Spirit (Fade Out)
3) The Tourist
4) Motion Picture Soundtrack
5) Life in a Glass House
6) A Wolf at the Door

Więc umówmy się - jest to "grupa śmierci".

Ale z całkowitym spokojem możemy tu dopisać:

7) Videotape.

Ten "nokturn", jak powiedziała Katarzyna, kontynuuje metodę ścielenia z "All I Need" wykańczając IR cudownym:

No matter what happens now
You shouldn't be afraid
Because I know today has been the most perfect day I've ever seen.


Tak, tak, znamy już te tekstowe ściemy. Tak jak Everything in its right place. Mhm, na pewno.

Ale, co by nie mówić, ta Yorke'owa niezgodność nastrojów (tekst-śpiew) zawsze robi wrażenie. Tu - ogromne.

***

O nowym RH będziemy pewnie jeszcze pisać. Tekstu o Animal Collective jak nie było tak nie ma. Co do pojedynku na szczycie (Dżem X Tęcze) - obstawiam długiego tajbreka.

Dzięki za uwagę i do usłyszenia, trzymajcie się ciepło, bo jesień jak...

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

p�yta doskona�a.

chocia�, to be fair, videotape mnie troszk� zawiod�o (na �ywo doprowadzi�o mnie do �ez...)

jednak jestem pod wielkim wra�eniem.
zap�aci�am 10 funt�w, bo
a) jestem frajerem (?)
b) nie umia�am tego zrobic za darmo

pozdrawiam z wolverhampton,
marta

Anonimowy pisze...

po pierwsze - to nie jest drugie ok computer, ani drugie HTTT :) tak powinno być :), po drugie - najlepszych dwuwersów i w ogóle wersów to tu jest na pęczki, po trzecie - weird fishes wymiata właśnie.... o, tu się czuję zmieszana cytowaniem mnie... no i - jak możesz to ja bym tę Tokarczuk bardzo...

Zaczynamy czekać na ósmą płytę?
:)

slejw pisze...

milenokarolino ;) w porównaniach "to nie ____" chodziło mi o jakość dziesiątkową, nie o treść :) co do ósmej płyty... no, przyznam się, nie mogę się już doczekać ;))

maaaarto :) kiedy my się zobaczymy? tęsknimy! A. w Madrycie, w związku z tym sporo koncertów na horyzoncie. O tym zresztą będzie kolejna notka.

Dzięki za komentarze, pozdravy :)

Anonimowy pisze...

Wlasnie widzialam na last.fm, ze szykuje sie mnostwo koncertow w Madrycie! Bosko.
Czekam cierpliwie na nastepna notke.

Ciesze sie, za pamietacie o mnie jeszcze :)
Zobaczymy sie... hmm, bedziecie na Interpolu w Berlinie...?

x

slejw pisze...

Nie, będziemy w Madrycie właśnie. Ale za to będziesz (będziecie) znała Madrycką setlistę :-)

Anonimowy pisze...

O! To dopiero musi byc klimat, Interpol w Madrycie...
Koniecznie zgloscie sie z setlista i wrazeniami :)

W takim wypadku (w zwiazku z tym, ze w Polsce staje sie teraz raczej gosciem) pewnie zbyt szybko sie nie zobaczymy...
Juz troche tesknie za 'jeju jeju, zespol x u nas gra, trzeba jechac i wspierac!'
;)

Bardzo chcialam isc na Robots in Disguise, np.

slejw pisze...

No właaaśnie... ja przez ten Madryt staje się nieczuły na supernewsy, że ktoś w końcu do Polski zawita ;-) Do Media Markt też rzadziej chodzę, bo jest przecież wspaniały FNAC na Calle Preciados. Ajjj... ;-) No w każdym razie - jakoś się dorwiemy gdzieś :-)