piątek, grudnia 14, 2007

PODSUMOWANIE 2007 - miejsca 10-6








11. (ex aequo) 43 Devendra Banhart - Smokey Rolls Down Thunder Canyon (yoko: 8, slejw: 11)

yoko: Nad cudownością piosenek z tej płyty (również w wersji live) rozpływaliśmy się nie raz. Różnorodność stylów i inspiracji, od brazylijskich samb zgapionych od Gilberto Gila po żydowską muzykę weselną. Niezwykle orzeźwiający muzyczny koktajl.

slejw: Najlepsza taneczna płyta tego roku jeśli chodzi o tańce nienowoczesne? Tak. Najbardziej wyluzowany (ale nie tracący przez to na wadze) album Devendry? Tak. Jedna z najbardziej sympatycznych płyt ostatnich lat? Tak. Czyli co? Yes, yes, yes!

recenzja płyty Smokey Rolls Down Thunder Canyon




9. 43 Blonde Redhead – 23 (yoko: 12, slejw: 7)

yoko: Moja ulubiona płyta w dorobku eterycznej Japonki i Włoskich Bliźniąt. Pełna pięknych, rozlanych, słoneczno – plażowych melodii (otwierający płytę 23, Silently, My Impure Hair) ale i z rockowym pazurem (fantastyczny Spring and by Summer Fall).

slejw: Prześliczny koncert przed Interpolem w Madrycie, a potem już kompletne zanurzenie w 23. To płyta rozpływająca się w ustach, słodka, ale nie przesłodzona. Trochę jak filmy Sofii Copolli, trochę jak materiał z ich Misery Is a Butterfly. Ten album to coś jak stanie na dachu pod intensywnie niebieskim niebem w letni wieczór. A jeśli popatrzymy na warstwę stricte muzyczną mamy tu kołysanki, grzałki i hymny. Często unikatowe i niezwykłe. Aha, dobrze wiecie, że w tym roku wyścig o okładkę roku był bardzo wyrównany. Ale Blonde Redhead wygrywają. Są jakieś okrążenie przed resztą.




8. 44 Arctic Monkeys - Favourite Worst Nightmare (yoko: 4, slejw: 14)

yoko: Bardzo dobra, równa płyta na której są „momenty”. Chyba nie zaprzeczycie, że takie 505 rozwala muzycznie i tekstowo, a Teddy Picker rozczula uroczym nawiązaniem do hitu Duran Duran sprzed lat. Może Arctic Monkeys nie są zbawcami rocka i nowymi The Beatles, ale pisanie świetnych rockowych piosenek udaje się im jak mało komu.

slejw: Nie doceniłem tej płyty. Gdybym dziś układał swoją listę, byłaby pewnie o kilka miejsc wyżej. Na szczęście mamy ją w pierwszej dziesiątce, całkowicie zasłużenie. Arctic Monkeys nagrali album, który kopie już od pierwszego utworu. A po drodze do genialnego 505 są m.in. Teddy Picker, o którym pisała Yoko, wakacyjny Fluorescent Adolescent, wzruszający Only Ones Who Know, kilka niepokojących horrorowych wymiataczy (Do Me a Favour!) i kapitalne Old Yellow Bricks. Do przodu!

recenzja koncertu Arctic Monkeys w Madrycie




7. 45 Spoon - Ga Ga Ga Ga Ga (yoko: 7, slejw: 10)

yoko: 10 nieskomplikowanych, przesympatycznych rockowych piosenek. Płyta bez wpadki, słabych momentów brak. Mamy za to kapitalny w swej prostocie, koncertowy wymiatacz The Ghost of Your Lingers, radosny You Got Yr. Cherry Bomb z pobrzmiewającym w tle saksofonem, czy wreszcie jeden z najpiękniejszych tegorocznych utworów - Black Like Me. Bardzo przyjemne 36 minut, do których wracam, wracam, wracam...

slejw: Jestem fanem Spoon od czasu gdy zobaczyłem ich przed Interpolem w Berlinie (jednym z dwóch świetnych berlińskich koncertów Interpolu, 13.04.2005, bootlegi z tego występu i z 7.12.2004 wrzucimy na życzenie). Zachwyca bezpretensjonalność, umiejętność tworzenia niezwykle chwytliwych poprockowych numerów i perełek. Tych na nowym albumie nie brakuje. Mamy chociażby świetnie rozpoczynające całość Don't Make Me a Target, mamy kołyszące Rhthm And Soul, ale przede wszystkim: niepokojące, fantastyczne The Ghost Of You Lingers i najgłębszy wdech muzycznego powietrza w tym roku, czyli Black Like Me.

recenzja koncertu Spoon w Madrycie




6. 48 The New Pornographers – Challengers (yoko: 9, slejw: 5)

yoko: Supergrupa (m.in. A.C.Newman – Dan Bejar – Neko Case) nie zawiodła i na Challengers znajdujemy dokładnie to, czego się spodziewaliśmy: zestaw inteligentnych, zmyślnie skonstruowanych, ładnych indie-piosenek.

slejw: Najwyższe loty kompozycyjne. Znowu! Kilka radiowych wymiataczy. Znowu! Kilka rozdzierających ballad. Znowu! To się chyba nazywa utrzymywanie niezwykle wysokiego poziomu. A klimat? "Wiosna, panie sierżancie!" chciałoby się zawołać, gdy słucha się kolejnej radosnej płyty tych sympatycznych Kanadyjczyków. Ale radosne płyty może nagrywać każdy. Nie każdy jednak umie tworzyć tak rewelacyjne numery. W tym wypadku nie każdy = prawie nikt.

recenzja koncertu The New Pornographers w Madrycie



Tak, tak. Miało być od razu 10-1, ale dziś nie dalibyśmy rady. Przedstawiliśmy więc miejsca 10-6, a pierwsza piątka już jutro. Poza tym oczekujcie relacji z koncertu Tres B/Muchy/Hey. Pozdrawiamy.

Brak komentarzy: