Nowy teledysk St. Vincent promujący jeden z najwspanialszych fragmentów “Strange Mercy” (piosenkę znajdziecie w zestawieniu najlepszych utworów 2011, płytę tuż obok, na piątym miejscu podsumowania płytowego) to idealna pożywka dla zawistników. Oto bowiem oglądamy upadek wielkiej, pięknej i piekielnie zdolnej Annie Clark rozgrywający się na oczach znudzonej klienteli anonimowego muzeum. Jeśli jednak - podobnie jak my - jesteście porządnymi, współczującymi istotami, pozostaje Wam jeszcze zachwyt nad techniczną stroną klipu. Zainspirowany wielkimi rzeźbami australijskiego hyperrealisty Rona Muecka teledysk wyreżyserowany przez kalifornijskiego Japończyka - Hiro Muraiego (teledyski m.in. dla Bloc Party i - uwaga - Enrique Iglesiasa) - inteligentnie wykorzystuje żonglerkę ujęć sprytnie oszukując nasz wodzący za śpiewającymi ustami Clark wzrok. Do stwierdzenia “St. Vincent nigdy za dużo” spokojnie możemy teraz dopisać “St. Vincent nigdy za duża”.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą st.vincent. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą st.vincent. Pokaż wszystkie posty
piątek, marca 02, 2012
czwartek, stycznia 19, 2012
2011 - 20 najlepszych płyt
Zapraszamy na pierwszą część naszego podsumowania 2011 roku.
Druga - lista 40 najlepszych piosenek - już niedługo.
20. Jamie Woon - Mirrorwriting
19. Cults - Cults
18. Atlas Sound - Parallax
17. Nosowska - 8
16. Destroyer - Kaputt
15. Patrick Wolf - Lupercalia
14. TV on the Radio - Nine Types of Light
13. Tom Waits - Bad As Me
12. Elbow - Build a Rocket Boys!
11. tUnE-yArDs - w h o k i l l
10. Lamb - 5

Jeszcze przed powstaniem całego materiału fani mogli zamówić płytę i tym samym stać się mecenasami wydawnictwa. W dobie permanentnej destabilizacji rynku inwestycja w dobrą muzykę zdaje się być wyjątkowo dobrym rozwiązaniem.
Według Annie Clark (St. Vincent) to najlepsza płyta tego roku.
Według użytkowników Rate Your Music to najlepsza płyta tego roku (aktualnie 3.83/5 z 3909 - ładnie, biorąc pod uwagę, że marudność jest dziś bardzo modna).
Według Uncut to najlepsza płyta tego roku.
Według The Guardian to najlepsza płyta tego roku.
Sęk w tym, że to nie jest najlepsza płyta tego roku.
Ale bardzo dobra.
Ale bardzo dobra.
8. Junior Boys - It’s All True

7. You Can’t Win, Charlie Brown - Chromatic

6. Bon Iver - Bon Iver, Bon Iver

Tymczasem w 2011 roku autor „For Emma, Forever Ago” wygładza teksturę nie tracąc najwyższego ratingu emocji. Podskórny smutek nie pozwala się tą płytą cieszyć, ale co byśmy bez niego zrobili?
5. St. Vincent - Strange Mercy

4. Fleet Foxes - Helplessness Blues
Fleet Foxes są zespołem, który jedną płytę nagrywać może przez całą swoją karierę. Nie chodzi tu oczywiście o tożsamość kompozycji, ale o rodzaj wykonywanej muzyki. O ile większość dzisiejszych zespołów ustawia się w bezpiecznej pozycji otwartej, muzycy ze Seattle są - używając nieaktualnej koszykarskiej metafory - ponaddźwiękowi, poskramiający raczej cały gatunek klasycznej gitarowej gry i zamykający go w ramach trwającego kilkadziesiąt minut obrazu. Wspominana wielokrotnie malarskość tej muzyki (podkreślana dodatkowo pożyczonymi od Boscha i Breugla okładkami) wiele mówi zresztą o jej stylu i charakterze. Mnogość wizji, które budzi sytuuje ją w klimacie ogniskowej opowieści, jednocześnie szczelnie oddzielając od powtarzalnej ogniskowej piosenkowości opartej raczej na tanim rymie niż głębokim przeżyciu. Piękny album i piękny nadmorski koncert na ubiegłorocznej Primaverze.
3. Lykke Li - Wounded Rhymes

2. Veronica Maggio - Satan i gatan

1. Panda Bear - Tomboy

czwartek, września 22, 2011
St. Vincent - Strange Mercy
czyli między notatkami z przesłuchania a miejską playlistą.
Ta krótka notka miała być kolejną miejską playlistą przekrojowo wpychającą w pięciolinię wspomnienia z pobytu w północnych Włoszech. Czas jednak chciał, aby odwiedziny miasta genialnego Italo Svevo, Oh! Venezii, Florentynki i innych cudów świata był tym samym czasem, w którym nie ma wielu płyt - jest płyta jedna, ta sama, która usadziła się na naszym podium roku i rzuciła kotwicę ciężką jak jedenaście znakomitych numerów.
"Chloe In The Afternoon" - nawiązujący do filmu Erica Rohmera z 1972 roku utwór otwierający "Strange Mercy" mógłby równie dobrze otwierać "Biophilię" - wyczekiwany nowy album Björk. Kameleoniczny wokal jest jednak zwodniczy, bo Annie Clark na swojej trzeciej płycie nawiązuje głównie do siebie łącząc jubilerską delikatność debiutu z niepokojącą gitarową woltyżerką "Actor". To rozpięcie między kojeniem perfekcyjnych ballad z pierwszego dzieła St. Vincent ("Marry Me", "All My Stars Aligned", "What Me Worry") a pysznymi zgrzytami - wczesnymi ("Your Lips Are Red") i późnymi (chociażby industrialny riff "Actor Out Of Work", którego bliźniak rozgrzewa tu "Northern Lights") obserwujemy nie tyle na płaszczyźnie całości, ale pojedynczych utworów. Singlowy "Surgeon" przekłada jedwabiste leniwe zwrotki, szybkim, klinicznie pulsującym beatem refrenu, kapitalne zakończenie "Year Of The Tiger" porzuca momentami odprężony orient głównego motywu dla surowego gitarowego rozpędu.
Kluczem do zrozumienia "Strange Mercy" jest jednak przede wszystkim otwarcie się na bezdyskusyjne - tekstowe i muzyczne - piękno tej płyty, piękno zarówno radiowo-singlowe (patrz: "Cruel" - utwór ewidentnie puszczający oko do fantastycznego "Now Now" z 2007 roku) jak i nowoczesno-balladowe. "Cheerleader" urzeka pożyczonym od Destroyera ("Thief"!) wstępem, przestrzennością napompowowanego wokalem ("But I-I-I-I-I / don't wanna be your cheerleader no more") refrenu i rozwinięciem melodycznego zabiegu "Oh! You Pretty Things". Na ciepłym podbiciu bazują "Neutered Fruit" (także pijący do Bowiego, tym razem z czasów "Heathen"), "Hysterical Strength" i tulące się do ucha "Champagne Year", zmysłowym wokalem zaczepia natomiast "Dilettante". Wszystkim wymienionym znakomitym miniaturom króluje jednak "Strange Mercy" - bohater tytułowy, jedna z piosenek, o których nie zapomina się nigdy, utwór, który usłyszany po raz pierwszy sprawia wrażenie nie poznanego, a odnalezionego skarbu. Pierwszy wers dzieła - "Oh little one / I know you've been tired for a long long time" łaczy w sobie siłę krzepiącego powitania "Care Of Cell 44" Zombies i nieoczywistego pocieszenia "There was nothing to fear and nothing to doubt" Radiohead. Pierwsze wejście leżącej w centrum piosenki elektronicznej pętli bezwarunkowo nakazuje zapomnieć o rzeczywistości pozadźwiękowej. Rzeczywistości, która za sprawą "Strange Mercy" oddaje kolejnego gema królestwu dźwięków.
piątek, sierpnia 26, 2011
czwartek, marca 25, 2010
Wideo dnia #033 (zestaw nr 3)
三 Dzisiejszy zestaw nr 3 to równocześnie wideo dnia nr 33 i 3 świetne klipy.

Beck i jego Record Club (nr 4) w końcu w sieci. Artyści (Joining in this time we had three of my favorite bands — Liars, Annie Clark and Daniel Hart from St. Vincent, Sergio Dias from the legendary Brazilian band Os Mutantes, as well as RC veteran Brian Lebarton, just back from the Charlotte Gainsbourg tour.) coverują całe Kick INXS w oryginalnej kolejności. Na początek otwierające płyte Guns In The Sky brzmiące jak evil twin już i tak nieaniołkowego Kids With Guns Gorillaz. Rewelacja, czekam na resztę płyty.
Drugie wideo dnia to Grateful Dead grający Unbroken Chain - kawałek, który Animal Collective wpletli w swojego absolutnego zabijacza What Would I Want? Sky i umieścili na Fall Be Kind - jednej z dwóch zdecydowanie najlepszych EPek ubiegłego roku.

To tak dla przypomnienia, że AC zrobili z Muzyką 2009 to, co Phelps z Pekinem 2008 + z nadzieją, że Panda zrobi to samo w dwa tysiące dziesiątym.
BTW: Wyszukując Zamfira i sampla z niego w Graze - innej piosence z Fall Be Kind - natknąłem się na świetną stronę WhoSampled.com. Graze tutaj, polecam też miazgi typu http://www.whosampled.com/artist/The%20Avalanches/ czy http://www.whosampled.com/artist/Girl%20Talk/. < WOW >.
No a teraz już numer trzy, czyli Bloodbuzz Ohio - nowa (jeszcze nowsza) piosenka The National. 2010. zaczyna się robić gorący i nie mówię tu o dwucyfrowych wynikach na mapkach pogodowych.
+ MP3 (Pitchfork)
W związku z tym, jak bohater Lian Hearn - z sińcami pożądania pod oczami - polecam obecne i zapraszam na następne wielkie muzyczne doznania tej wiosny. Do jutra!

Beck i jego Record Club (nr 4) w końcu w sieci. Artyści (Joining in this time we had three of my favorite bands — Liars, Annie Clark and Daniel Hart from St. Vincent, Sergio Dias from the legendary Brazilian band Os Mutantes, as well as RC veteran Brian Lebarton, just back from the Charlotte Gainsbourg tour.) coverują całe Kick INXS w oryginalnej kolejności. Na początek otwierające płyte Guns In The Sky brzmiące jak evil twin już i tak nieaniołkowego Kids With Guns Gorillaz. Rewelacja, czekam na resztę płyty.
Record Club: INXS "Guns In The Sky" from Beck Hansen on Vimeo.
Drugie wideo dnia to Grateful Dead grający Unbroken Chain - kawałek, który Animal Collective wpletli w swojego absolutnego zabijacza What Would I Want? Sky i umieścili na Fall Be Kind - jednej z dwóch zdecydowanie najlepszych EPek ubiegłego roku.

To tak dla przypomnienia, że AC zrobili z Muzyką 2009 to, co Phelps z Pekinem 2008 + z nadzieją, że Panda zrobi to samo w dwa tysiące dziesiątym.
BTW: Wyszukując Zamfira i sampla z niego w Graze - innej piosence z Fall Be Kind - natknąłem się na świetną stronę WhoSampled.com. Graze tutaj, polecam też miazgi typu http://www.whosampled.com/artist/The%20Avalanches/ czy http://www.whosampled.com/artist/Girl%20Talk/. < WOW >.
No a teraz już numer trzy, czyli Bloodbuzz Ohio - nowa (jeszcze nowsza) piosenka The National. 2010. zaczyna się robić gorący i nie mówię tu o dwucyfrowych wynikach na mapkach pogodowych.
+ MP3 (Pitchfork)
W związku z tym, jak bohater Lian Hearn - z sińcami pożądania pod oczami - polecam obecne i zapraszam na następne wielkie muzyczne doznania tej wiosny. Do jutra!
czwartek, października 22, 2009
NAJLEPSZE PIOSENKI ROKU - cz. II
Dziś bez zbędnego gadania. Część 1. (z gadaniem) tutaj. A w programie:
1) Nasza od-dawna ulubienica Annie Clark (St. Vincent), która po genialnym Marry me nagrała wspaniałego Actora,
2) Grizzly Bear (Ars Cameralis, ta sama scena co St. Vincent, nie możemy się doczekać),
3) Debiutanci roku, czyli The XX,
4) Camera Obscura (nasłodziliśmy się już tu i tu),
5) i strasznie fajni The Pains Of Being Pure At Heart.
ST. VINCENT

Marrow:
Actor Out of Work:
Laughing With a Mouth of Blood:
GRIZZLY BEAR

Two Weeks:
Foreground:
While You Wait For The Others:
THE XX

Islands:
Crystalized:
Shelter:
CAMERA OBSCURA

French Navy:
James:
Forests and Sands:
THE PAINS OF BEING PURE AT HEART

Young Adult Friction:
Come Saturday:
This Love Is Fucking Right!
1) Nasza od-dawna ulubienica Annie Clark (St. Vincent), która po genialnym Marry me nagrała wspaniałego Actora,
2) Grizzly Bear (Ars Cameralis, ta sama scena co St. Vincent, nie możemy się doczekać),
3) Debiutanci roku, czyli The XX,
4) Camera Obscura (nasłodziliśmy się już tu i tu),
5) i strasznie fajni The Pains Of Being Pure At Heart.
ST. VINCENT

Marrow:
Actor Out of Work:
Laughing With a Mouth of Blood:
GRIZZLY BEAR

Two Weeks:
Foreground:
While You Wait For The Others:
THE XX

Islands:
Crystalized:
Shelter:
CAMERA OBSCURA

French Navy:
James:
Forests and Sands:
THE PAINS OF BEING PURE AT HEART

Young Adult Friction:
Come Saturday:
This Love Is Fucking Right!
wtorek, września 22, 2009
wtorek, września 01, 2009
just in case
poniedziałek, lutego 18, 2008
from spain with love (St.Vincent w AV)

Na uszach jeszcze śliczna 'pani Annie', czyli St. Vincent, niedługo dołączy i do Musztardy i do piosenek roku. Piękna płyta! A jaka okładka!

+ teledysk i black cab session:
Poza tym Blur (the best of i live, oferta FNAC oczywiście) i "Forever Changes" Love.
A The Raveonettes świetni i wyjątkowi (!), szczegóły wkrótce. Pa :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)