sobota, listopada 27, 2010

Wideo dnia #154


Chłopaku! Dziewczyno! Wstawcie się!

Pierwszą stałą warstwę śniegu świętuję zazwyczaj głośnym odtworzeniem piosenki otwierającej długogrający debiut Arcade Fire, ale dzisiaj to długogrający debiut artystek tworzących Warpaint rozbrzmiewa zapętlony w moich uszach. A razem z nim świetny cover centralnego punktu Scary Monsters (and Super Creeps).



środa, listopada 24, 2010

Wideo dnia #153



Tradycyjnie lubując się w anonsach po raz kolejny zapowiadamy ranking utworów Waitsa. Po aktualnym wyborze z Toma - to jest przyrepeatowaniu Mule Variations i w trakcie ciągłego wyznawania skończonego dzieła Black Rider - czas na zadymiony knajpiany protest-album po antytoniowym piętnastym listopada. Nighthawks at the Diner z okładką inspirowaną malarzem, którego obrazy można oglądać w madryckim muzeum, o którym wspominaliśmy już w związku z The Clientele. Platinum blondes and tobacco brunettes. Lite another cigarette.



PS A do listy na 2011: EPka Dum Dum Girls (z piękną okładką i coverem The Smiths) oraz nowa PJ Harvey (ze stories from Kongresowa w pamięci).

niedziela, listopada 21, 2010

Wideo dnia #152



Dzisiejszy bezobrazowy klip dnia na: pogodę pod psem, wypełnienie ciszy wyborczej, jako dodatek do przewodnika po Guinchu i zapowiedź lizbońskiej playlisty miejskiej, w której również będzie tropikalnie.

Odsłuchy Strawberry Fields Forever jako jeden z kamieni węgielnych całego ruchu, eksperymentalne odjazdy i gry słowne "odkrytego" przez Davida Byrne'a Toma Zé, harmonie i kompozycyjna lekkość Os Mutantes, przebojowość Jorge Bena, seksowne i zwiewne wykony Gal Costy - wszystko to wspaniałe Beatlesowskie ślady tropikalizmu, ale jednym z najbardziej ruszających momentów jest chyba odśpiewany przez Caetano Veloso fragment Revolverowskiego For No One. Jako intro do Superbacany, na koncercie zagranym z Gilberto Gilem i utrwalonym na płycie Barra 69 z koszmarną jakością dźwięku. "Ostatnim" tropikalnym koncercie, który tych dwóch artystów grało za pozwoleniem wojskowych władz, by zarobić na "dobrowolne" opuszczenie kraju.

The day breaks / your mind aches

Caetano Veloso & Gilberto Gil - Superbacana (live, Barra 69) by lazysunbathers

PS You can't change the world But you can change the facts. Itd. Głosujcie!

piątek, listopada 19, 2010

Wideo dnia #151 [Psss! PS11!]



Nie dość, że potwierdzili ich:

Animal Collective (to będzie nasz trzeci raz i pierwszy po pawilonie), Ariel Pink's Haunted Graffiti (może tym razem bez przegrzania, na pewno po najlepszym albumie), Belle & Sebastian (po raz pierwszy, po raz...), Broadcast (tak!), Fleet Foxes (tak tak tak!), John Cale & Band + Orchestra perform PARIS 1919 (no urra, najpierw Nico, a teraz cała najlepsza płyta), Mercury Rev perform Deserter's Songs (! !! !!!), Mogwai, Pulp (jak zobaczyłem to, chwytając darmowy internet w lizbońskim FNACu, to ruchome schody się pode mną ugięły), Suicide, Swans, The Fiery Furnaces, The Flaming Lips (czyli jednak zaległości z OFFa 2010 zostaną nadrobione) i The National (hmmm, patrz niżej?)...

to jeszcze uruchomili Primavera TV i zaczynają od:



THE CONCERT OF PAVEMENT AT THE SAN MIGUEL PRIMAVERA SOUND 2010. Qualified by the band itself as the best show of their comeback tour, a concert in which the Stockton band play the hits of their extensive discography ("Shady Lane", "Cut Your Hair", "Gold Soundz") without forgetting to rescue some hidden gems.

>> oglądaj <<


PS A wideo 151,5 to nowy klip Arcade Fire do Suburbs.

poniedziałek, listopada 15, 2010

The National - Ars Cameralis, Chorzów - 13.11.2010



Runaway
Anyone's Ghost
Mistaken For Strangers
Bloodbuzz Ohio
Slow Show
Squalor Victoria
Afraid Of Everyone
Available
Cardinal Song
Conversation 16
Sorrow
Apartment Story
Abel
Daughters Of The Soho Riots
England
Fake Empire

Tribute to Henryk Mikołaj Górecki
Start A War
Mr. November
Terrible Love
Vanderlyle Crybaby Geeks (acoustic)


zdj.: Joanna 'frota' Kurkowska/wp.pl

O! To będzie teraz moja ulubiona piosenka The National - pomyślałem - ta, w trakcie której Matt Berninger usiadł krzesło w krzesło z nami, a przecież takie atrakcje nie były naniesione na plan widowni Teatru Rozrywki. Miały więc pospadać z tronu wszyskie Secret Meetingi, Apartment Stories i Gospele, Lucky You z EPki Virginia miało opuścić lokal. Co znowu za Slow Show, Mr. November, jakie Driver, Surprise Me czy dziesięć innych aktualnie repeatowanych? Teraz mam, hm, no i właśnie - co? I chociaż mi sprzyjał ten wieczór mglisty i ta noc bezgwiezdna, jakże ukocham nową piosenkę _ jeśli jej nie znam? Gdzieś 2/3 koncertu, pierwsze chyba wyjście Berningera wgłąb strefy krzesełkowej, prawy 2/3 rząd? No nic, nie pamiętam i coś czuję, że gdyby nie nagranie z Trójki i setlist.fm białe plamy byłyby jeszcze większe.

Te podkreślające najlepsze partie linii melodycznej aranże, możliwość żywego doznawania perkusji wyrośniętego Lennona, wszystkie "Matt lost it" wywalały spore kawałki tego bardzo dobrego koncertu w kosmos. Hitler dowiadywał się, że jadło i KDT otwarte, że matematyka jednak nieobowiązkowa, że Hello! Kitty! Niby nie powinienem być zaskoczony, bo przecież wykon pod namiotem Benicassim był wielki jak świebodziński dżizus kurwa ja pierdolę, ale... Fakty są takie, że kameralis miejsca, trzy dzwonki, składane fotele, sekcja dęta, loty Matta, teatralność tej muzyki (Boxer!), techniczna profeska - wszystko to tak i wszystko na tak. Sieć podopowiadała, co będzie grane, ale co szkodzi irracjonalnie zdziwić się i ucieszyć po wyrywającym wejściu Available - najlepszego numeru z Sad Songs For Dirty Lovers? "Love song full of hate?" No tak, ale to chyba definicja połowy piosenek braci brothers i Berningera.


zdj.: Joanna 'frota' Kurkowska/wp.pl

The National szyli przedwczoraj bez chwili zadyszki. Nawet przydługie rozmowy (takiemu choćby Shieldsowi słów starczyłoby na trzy trasy) ze wspaniała chorzowską publicznością nie naruszały atmosferu. Zagrali z wygarem dobrą setlistę z momentami. Soho Riots w najsmutniejszej wersji jaką słyszałem, mocarny jak zawsze Mr. November, Fake Empire, dalej Anyone's Ghost + Conversation 16 - Sorrow - chyba najlepsze wykonania z nowej płyty, razem z kończącym koncert akustycznym, ogniskowym Vanderlyle Crybaby Geeks. Udała się nawet ryzykowna improwizacja poświęcona pamięci zmarłego dzień wcześniej Henryka Mikołaja Góreckiego, a czający się patos dostał drzwiami po gębie uwagą Berningera o "cyckach i cukierkach."

Wspomniałem o swego rodzaju bliskości klimatów: muzyki zespołu i przestrzeni, w której odbywał się koncert i ta uwaga wymaga uzupełnienia. Na płaszczyźnie płyta-odbiorca piosenki The National są bardzo szczere, dosadne i natychmiast wchodzą w burzliwe reakcje z zastanym u słuchacza stanem emocjonalnym. I oni przekładają możliwie dużą część tych emocji na scenę, tak więc teatralność w tym przypadku to elegancki noir i wymuskane brzmienie, nie rutyna i recytacja. Jest taka scena w Black Adder, kiedy głupawy książę (najlepsza chyba rola Lauriego) widzi na scenie aktora, który leży udając nieżywego. Na uwagę "panie, to tylko przedstawienie" odpowiada "mówiąc panie, to tylko przedstawienie nie nakarmisz dziatek, które osierocił!" Tak właśnie było na The National, można się było zapomnieć.



nagranie z Trójki: tutaj | edit: + nagranie z innego źródła

środa, listopada 03, 2010

Wideo dnia #149 [+ pierwsze zapowiedzi 2011]



No dzień dobry!

Witamy przed wywczasem (w związku z nim zapowiadamy kolejną miejską playlistę), po nowości zapraszamy pod kreskę, a teraz gramy nowe wideo do Terrible Love The National. W klipie m.in.:

- nietrzeźwiejący lider,
- ole olek, czyli wiec-koncert na pocieszenie po dzisiejszych wynikach USA-wyborów,
- Matt i fanki jak z napisów po Jerrym Springerze,
- ożywiona okładka debiutanckiej płyty,
- przesłanie na bananie
- i oczywiście zapowiedź listopadowych Katowic (+ lutowych koncertów w Krakowie i Warszawie).





ŚWIEŻE PRZESŁUCHY:

- wspomniany w relacji z 1. AFF zespół Jarmuscha - The Del-Byzanteens, czyli coś więcej niż tylko muzyczna ciekawostka - rytmicznie i w klimacie czarnego ogryzka Nowego Jorku ; nic wielkiego, prosto i mroczno, do zapamiętania nie jako całość, ale fragmentami jak najbardziej. Prawie jak w żarcie z "Inaczej niż w raju" - Here, let me tell you a joke, all right? There's three guys, and they're walking down the street. One guy says to the other one, "Hey, your shoe's untied." He says, "I know that." And they walk... No... There's two guys, they're walking down the street, and one of them says to the other one, "Your shoe's untied." And the other guy says, "I know that." And they walk a couple blocks further, and they see a third friend, and he comes up and says, "Your shoe's untied." "Your shoe's un - " Aaah, I can't remember this joke. But it's good.


Muzyczne dokonania Jarmuscha można porównać do filmowych Waitsa - tylko odskocznia, ale mimo wszystko warta zachodu.

- dalej - nowości - świetna okładka, ale słaba płyta, czyli Clive Tanaka i jego orkiestra. Konkurs na znak kanji przedstawiający chillwave odwołany.

- poza tym Margins - miałki solowy Paul Smith. Spory zawód, bo tak go lubimy za dwa pierwsze Maximo, fragment trzeciego, pląsy na Summer of Music i wyznawanie Fitzgeralda.

Głowę bym dał, że było coś jeszcze, ale nawet jeśli, to na pewno średnio ciekawe. 2010. wypstrykał się z dobrych płyt. Jeszcze dwa pełne miesiące, a tu jaja puste i najwyraźniej zimową porą czeka nas dyskusyjny klub muzyczny (też dobrze!), bo najciekawsze zapowiedzi (oprócz Pandy, którego nie ma i nie ma) wpisujemy już w nowy kalendarz.

2011 - CZEKAMY:

- styczeń - Destroyer - Kaputt,
- styczeń - The Decemberists - The King Is Dead











- styczeń - Hercules & Love Affair - Blue Songs,
- styczeń - Iron & Wine - Sam Beam niczym San Epid radzi: Kiss Each Other Clean,
- luty - Cut Copy - Zonoscope,
- Valhalla Dancehall - British Sea Power,
- Live Fantastic (oj, prawda) Man Man,


zdj.: Amanda Bruns

- Vivian Girls - Share the Joy,
- & our fav fake japs - Fujiya & Miyagi - Ventriloquizzing.

Wszystkie "ej, wy, a co z..." mile widziane, a tymczasem I got three passports, a couple of visas, więc do przeczytania w miejskiej playliście!