czwartek, maja 06, 2010
Wideo dnia #075
No ładna mi wiosna i aż chce się powiedzieć Biomet, chuju! Leje deszcz, który nie jest złoty, szaro, pogoda ciekawa jak blog Marka Jurka - nic, tylko włączyć coś nastrojowego. Ale kiedy już spłakałem się jak zwykle przy Wiośnie w Paryżu Bajmu, sprawdziłem na Forvo szczegóły wymówy rendezvous żeby pokołysać się w rytm Kombi, a moje ciało tak się zlustrowało, że zostało tylko la la la, stwierdziłem, że wyczerpało się co dobre i trzeba zadowolić się czymś innym. Odpaliłem więc katalońskiego artystę o bardzo podejrzanym nazwisku Pablo Díaz-Reixa. Jego przydomek (który na pewno oznacza pederasta) brzmi El Guincho. Nie będzie go niestety na tegorocznej Primaverze, ale widzieliśmy go nieraz, więc ok. Poza tym, nie podali jeszcze przecież składu Opola, więc nie panikuję i żyję nadzieją na Superjedynkę.
Na przedPrimaverowym koncercie pojawią się za to znajomi Pabla, których na żywo nie widzieliśmy, a mianowicie The Ruby Suns (Czerwone pachołki Rosji). Jako członkowie zgniłego układu, podmioty coverują nawet wzajemnie swoje utwory. Odrażające. Można również dostrzec pewne podobieństwa - zarówno genialna Alegranza Guincha, jak i słabsze, ale nadal bardzo dobre Sea Lion TRS właśnie (Musztarda 2008 - dodajemy, bo przeoczyliśmy i odsłuchaliśmy dopiero w 2009) wywołują w okresie szarówki ten sam efekt:
A zatem, gdy już zajedziecie Kupichę, a igła przebije w końcu wasz ulubiony winyl Beaty, polecam środki zastępcze. No, to wy sobie tu słuchajcie, a ja płynę płynę chwytam w żagle wiatr i czekam aż w końcu pojawi się to 100 słońc, ja już sobie wtedy cienia poszukam. Do jutra!
PS10 - bez numeru - The Ruby Suns
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz