niedziela, czerwca 27, 2010

Wideo dnia #109



Zarzucamy na chwilę przyczyny gęsich skórek i pytamy: Kto dziś będzie słodzić na wyspie słodowej? (reporterski żart, głowa odpada ze śmiechu, kamera nie wytrzymuje i pęka, kochamy frejzale, szanujemy polskie przysłowia, broda Drozdy się trzęsie, używamy pięknej kontekstowej polszczyzny) Suzanne Vega! Ale czy słodzić? No właśnie nie, bo w przypadku Suzanne i jej tej-piosenki płaszczyzny utwór-odbiór zazębiają się jak szczęka stulatka. Zerowo. Znana wszystkim Luka - świetny popowy numer (scoverowany nawet przez Lemonheads sprzed Ray'a), a jednocześnie żywo poruszające ujęcie tematu domowej przemocy wpada w popkulturę i funkcjonuje w niej na zasadach dżingla, kolejnej rozstaniowej serenady, niedzielnego murmuranda w rytm radia złote przeboje. A w tym wszystkim rok 1987 i Kalifornijka przesiedlona do Nowego Yorku (Tom's Diner - miejsce prawdziwe, ale przede wszystkim utwór z kapitalnym klimatem rozpiętym między Hopperowskim Nighthawks a Jarmuschowskim budo-barem), autorka dwóch płyt - bardzo dobrze przyjętego debiutu i najlepszej chyba, a na pewno najbardziej znanej - Solitude Standing (1987). Intertekstualność nie jest jeszcze trendy jak raybany, a urokliwe Night Vision inspirowane wierszem Juan Gris Eluarda brzmi prawdziwym pięknem. Muzyka pościelowa? Czasami na pewno tak, ale w jakości, którą ciężko znaleźć w dzisiejszej nieinwazyjnej stronie popu. Czekamy na dzisiejszy sprawdzian na żywo i na odsłuch nowej płyty Close-Up (jak intertekstualność to intertekstualność). A czasy, w których Luka stanie się bohaterem nie tylko znanym, ale też zrozumianym? Very nice, maybe in the next world.



Brak komentarzy: