czwartek, marca 18, 2010
Notatki z przesłuchania (2) - Stereolab - Emperor Tomato Ketchup
W związku z występem Laetiti Sadier podczas Tribute to Nico na PPA, "przesłuchuję" jedną z moich ulubionych płyt lat 90.
1 -> Jeżeli Emperor Tomato Ketchup to muzyczny pałac (a Emperor Tomato Ketchup to muzyczny pałac) to Metronomic Underground jest drogą, która do niego prowadzi i pociągowym hipnotyzującym rytmem (zapętlony wokalno-instrumentalny beat) wiedzie przez zarośla (oniryczne plemienne pogłosy, nakładki, liryczna mantra crazy-sturdy-a torpedo-crazy-brutal-a torpedo, pytania 'co odpowiedziało echo?' i takie tam).
2 -> No i jesteśmy na dworze, a tam la maison, la maison d'autrefois, la maison la maison d'avenir (the house of old, the house of the future). Celny autokomentarz i znakomity utwór, a potem wyraźny muzyczno-tekstowy niepokój (3) i (4) cięty tekst społeczno-polityczny, mroczna anty-wyliczanka (antywojenna, antynacjonalistyczna), na tle której różowe lala-chórki są jak Lego Libery. Oprócz niesamowitej muzyki ETK to mądra 'płyta publicystyczna', ale o tym przy okazji ósemki.
Tymczasem:
5 -> akcent futurystyczny (utwór nie tytułowy, ale na pewno okładkowy) nałożony na kapitalną krótką kompozycję.
6 -> w sferze tekstu oskarżenie religii jako takiej (jako takich), muzycznie nadal w klimatach późniejszego o dwa lata debiutu Air, ale bardziej w stylu chilloutu platformówkowego (spikselowany Mario, ciekłokrystaliczny Donkey Kong) niż rozmarzenia Moon Safari.
7 -> i kolejny popowy killer, jedna z moich ulubionych piosenek całej dekady-90, multiwitamina wypasu z hookami mutantami.
8 -> przesłanie nowej zimnej fali zaklęte w pięknie snującą się melodię. Słucha się tego jak bajki na dobranoc (orientalnej, w klimacie Przygód księcia Achmeda), a tekstowi bliżej do koszmaru i tu dochodzimy do sedna wyjątkowości tej płyty. Emperor Tomato Ketchup odcina nas estetycznie, uczuciowo, klimatycznie od rzeczywistości bez odpuszczenia publicystyki i wyrażania opinii na bardzo konkretne tematy. Sprawić by zaangażowany społecznie eseistyczny kawałek tekstu zabrzmiał jak narracja Szeherezady, no no! To nie punkowa agitka tylko wyższa poezja muzyczno-tekstowa + pomieszanie geografii racjonalnej Europy (mocno podkreślanej przez francuszczyznę) i wschodnich tajemnic na najwyższym poziomie.
japoński film, którego tytuł stał się również tytułem płyty Stereolab (część 1/9, całość na YouTube)
A potem po raźnej, mocnej piosence tytułowej (9), kołysankowym Monstre Sacre (10) i zaangażowanym Motoroller Scalatron (11) żonglującym pojęciami bluff i trust następuje piękny numer 12 - Slow Fast Hazel, gdzie w jednej linijce wynalazków ludzkości znaduje się koło, sowieci i filozofia.
No a końcówka? (13) Tytuł prawie jak Animal Collective i to pierwsze skojarzenie - pozornie bezpodstawne - staje się bardziej podstawne, gdy spojrzymy na innowacyjność, świeżość i poziom tego albumu i płyt AC właśnie. Ekstraklasa zaświatów.
czyli nasz nowy, jak zwykle nieregularny, kącik! Część pierwsza tutaj.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
ostatnio kupiłam za grosze na allegro, nową w folii. jak zawsze słucha się stereolab wybornie.
Uwielbiam to uczucie (kupienia za grosze nowej w folii) ;) Pozdrawiam, Krzysiek
Prześlij komentarz