piątek, stycznia 04, 2008

PŁYTOTEKA - #0003-0007 - AIR


Moon Safari

Jeśli debiut=opus magnum to progres=0, ale co zrobić? Moon Safari to świetny album, tak mocnej całości w dyskografii Air nie znajdziemy (może oprócz The Virgin Suicides OST, o której to płycie zaraz, ale mówię o regularnych studyjnych wydawnictwach). Tytuł oddaje klimat w 100 % - jest minimalistycznie-księżycowo, ale ciepło. 10 kawałków, też oksymoronicznych - np. najbardziej znany Sexy Boy, ale przede wszystkim mleko z miodem, czyli All I Need, Kelly Watch The Stars (konstrukcja jak "Ziggy plays guitar...", klimat jak Lucy In The Sky Of Diamonds) czy kapitalne Remember (wymiata na żywo).




The Virgin Suicides

Jeden z najlepszych soundtracków ever do filmu jednej z najlepszych reżyserek ever. Wszystko pastelowe - trzynaście piosenek jak trzynaście fantów ze stereotypowo-nastoletniej torebki - muzyczne szminki, pudry, cukierki, notesy z pachnącymi kartkami, słoniki na szczęście i przede wszystkim:


Playground Love (single)






10 000 Hz Legend

Okładka 10 000 Hz Legend przypomniała mi zabawkę, którą miałem jako mały slejw - zamykane pudełeczko-stacja kosmiczna, przenośna, w pełni wyposażona. I ten album też jest taki, pasowałby do niego tytuł ostatniego LP Air - Pocket Symphony. Mamy tu bowiem kieszonkowy pop-singiel (Radio #1 z iście radiowymi zabiegami dźwiękowymi), kieszonkowe pop-piękno (The Vagabond), w końcu mnóstwo kieszonkowej elektroniki (np. świetne How Does It Make You Feel?). Wszystko, hm, przytulne - pozbawione elektro-chłodu spod znaku Kraftwerk chociażby. Naprawdę, mimo różnego poziomu jakości kawałków, bardzo przyjazna i miła w odbiorze płyta.




Air: Late Night Tales

Niezwykle interesująca seria - artyści tworzą własne "nocne" składanki. Płyta skompilowana przez Air jest jak pralinka z serem pleśniowym z jednej z wrocławskich czekoladziarni - ich zestawienie na papierze wygląda jak niejadalny mix, ale smak okazuje się niepowtarzalny. Kołysanki wątpliwe (m.in. Planet Caravan z repertuaru Black Sabbath) pięknie współgrają z tymi bardziej oczywistymi (np. O' Venezia Venaga Venusia z repertuaru Nino Roty - btw: polecam płytę z jego muzyką do filmów Felliniego, to też soundtracki idealne). + atmosfera nocnego niepokoju/spokoju, intrygująca okładka i komentarze w książeczce. Perełka.



relacja LTB z koncertu Air w Madrycie

Brak komentarzy: