czwartek, stycznia 31, 2008
Vampire Weekend – Vampire Weekend
Ból i zawód dla miłośników niespodzianek i długiego oczekiwania. Jedna z płyt roku już w styczniu? Łeeee...
Hedoniści świętują, kuso odziana młodzież tańczy, dzieci-kwiaty wstają z grobów – wszystko to w związku z pojawieniem się na muzycznej scenie Amerykanów z Vampire Weekend. Nazwa związana jest z filmem nakręconym w wakacje przez Ezrę Koeniga (gitara, wokal) i jego przyjaciół. Główne założenie fabuły - wampiry opanowują państwo. Czy Nowojorczycy opanują muzyczny świat?
Prawdę mówiąc wszystko głosuje „za”. Zespół posiada kompozycyjną lekkość Spoon, świeżutkie, czyste brzmienie Phoenix i słoneczny klimat spod znaku The Beach Boys. Cóż może być lepszym soundtrackiem do nadchodzącej wiosny! Szansa na to, że w radiu zamiast „Znaku pokoju” usłyszycie „A-Punk” jest znikoma, ale, hej, kto każe Wam słuchać radia? Wystarczy walkman/discman/ipod i już możecie się cieszyć piknikowym nastrojem „Upper West Side Soweto”. Co to takiego? Wypadkowa muzycznego klimatu przymanhatańskiej dzielnicy Nowego Jorku i Soweto – wielkomiejskiej części stolicy RPA – Johannesburga. Tak właśnie Vampire Weekend określają swój muzyczny styl.
Nazwami afrykańskich grup popowych sypią jak z rękawa, ale wyspiarsko-amerykański rdzeń piosenek jest nie do przeoczenia. Także tekstowo są bliżsi tzw. zachodniej kulturze. Wyznania potrafią śmieszyć i wzruszać w obrębie jednej strofy („Walk to class / In front of ya / Spilled kefir / On your keffiyah” i „Then I see you / You're walking cross the campus / Cruel proffesor / Studying romances / How am I supposed to pretend / I never want to see you again?” w „Campus”). Wczesny Kundera się kłania. Zręcznie przefiltrowany przez XXI wiek („Can you stay up / To see the dawn / In the colors / Of Bennetton?”).
Kiedy inteligentne teksty ścielą się gęsto w porywających kompozycjach (kilka direct-hitów jak np. otwierający całość „Mansard Roof” czy bliskie autoironii „One”, ale też kojące, wieczorne „Bryn”) musi z tego wyjść perełka. Niebezpiecznie robi się tylko wtedy, gdy muzyka VW kompozycyjnie lub klimatycznie zbliża się do reggae. Na szczęście muzycy panują nad sytuacją i dzięki temu ani razu nie poczujecie się nieswojo. Dlatego, śmiało, weźcie ten album i wgryźcie się w jego soczyste gardło. Niech trwa wampiryczny weekend.
odnośnik do bloga Stereogum - do pobrania Vampire Weekend coverujący Exit Music (For a Film) Radiohead!
Vampire Weekend w Daytrotter Sessions (darmowe mp3 z sesji do pobrania)
Mansard Roof
A-Punk
środa, stycznia 30, 2008
Róisín Murphy - 15.12.2007 Madryt / 25.01.2008 Kraków
(Madryt - zdjęcie: MTV)
No i wychodzi na to, że 'show must go on' i kropka. Nie tylko każdy rodzaj muzyki potrzebuje swojego show-zespołu czy show-(wo)man(a). Potrzebuje go każdy czas i każda epoka.
Nawet jeśli najbardziej cenicie spokojne suity a dobra pościelówa to wasz chleb powszedni - nie pogardzicie idealnym przedstawieniem. Kabaret, bal, ekskluzywna dyskoteka, neony, przystawki, szampan, kasyno, strój kelnera/kelnerki, ROZMACH - wszystko to jest za bardzo podniecające, wszystko to jest overpowered.
15.12 w Madrycie, 25.01 w Krakowie Róisín Murphy zabrała autorów LTB na taki właśnie czarujący indie-bal. Czemu indie-srindie? Przecież wszystko teraz jest "indie", nie? Tłumaczę więc: indie-bal jest independent od konwencji. Murphy łączy bowiem na koncertach dostojeństwo i powagę najpoważniejszych i najbardziej eleganckich przyjęć, błysk kieliszków i szminkę na filtrach (DCFC, right) z frywolnością, siłą i brudem mięsistego dicho.
Zaczyna się fantastycznie - instrumenty dochodzą w określonej kolejności, a przed pojawieniem się głównej gwiazdy publiczność rozkręcają przeurocze chórzystki z charakterem (można się na chwilę zakochać):
(Don't Cry - Kraków)
Potem wymiatania ciąg dalszy. Setlista - miss_feathers podrzuca coś takiego:
Wystarczy obrócić. To setlista i madrycka i krakowska i chyba 'każda' na tej trasie.
Najpiękniejsze/najpotężniejsze momenty? Rewelacyjny Primitive (poniżej wersja z TV), Dear Miami ze świetnymi wizualizacjami, Movie Star (śliczne intro z Somewhere over the rainbow), Forever More (z repertuaru Moloko, poniżej fragment z Madrytu) czy kapitalne Ramalama (Bang Bang) z solowego debiutu Murphy (większość setu to jednak najnowsza płyta - Overpowered).
+ świetny kontakt z publicznością i świetne aranżacje.
I need to get you out of your cave, man
I need to let you out of your cage and set you free
If tonight's the night
I'm gonna show you I ain't got no game plan
Teraz nie ma już wątpliwości. To była bardzo szczera magia.
yoko: 1/2
slejw: 1/2
zdjęcia z Krakowa
Dzięki za uwagę i do napisania wkrótce. Aha:
- od dziś na LTB skala ocen płyt, wydarzeń itd. -> 1-6 :-),
- koniecznie zapoznajcie się z debiutem Vampire Weekend - będzie o nich na LTB, świetna płyta!
wtorek, stycznia 29, 2008
sobota, stycznia 26, 2008
poniedziałek, stycznia 21, 2008
AV z naciskiem na V - cz. I
Czyli przegląd (po 3 w części) najfajniejszych teledysków ever:
Bat For Lashes - What's A Girl To Do (+ za tytuł)
Jeden z najlepszych klipów jakie kiedykolwiek widziałem. Niepokojący i zachwycający staje na równi z takimi dziełami jak np.:
Mercury Rev - Opus 40 (reż.: Anton Corbijn)
I jeszcze w nawiązaniu do Musztardy nr 1:
M.I.A. - Paper Planes
Płyta tej pięknej, zdolnej i przecharakternej Pani, przypominam, to obok Pandy, Electrelane czy Raveonettes największe przeoczenie LTB w roku 2007. Mówiłem, że Jimmy to afrodyzjak, posłuchajcie jeszcze Come Around (słychać, że z Timbalandem, oj słychać) - "erekcja wybija zęby" jak pisał poeta.
Pzdr!
Bat For Lashes - What's A Girl To Do (+ za tytuł)
Jeden z najlepszych klipów jakie kiedykolwiek widziałem. Niepokojący i zachwycający staje na równi z takimi dziełami jak np.:
Mercury Rev - Opus 40 (reż.: Anton Corbijn)
I jeszcze w nawiązaniu do Musztardy nr 1:
M.I.A. - Paper Planes
Płyta tej pięknej, zdolnej i przecharakternej Pani, przypominam, to obok Pandy, Electrelane czy Raveonettes największe przeoczenie LTB w roku 2007. Mówiłem, że Jimmy to afrodyzjak, posłuchajcie jeszcze Come Around (słychać, że z Timbalandem, oj słychać) - "erekcja wybija zęby" jak pisał poeta.
Pzdr!
niedziela, stycznia 20, 2008
PODSUMOWANIE 2007 - Musztarda po obiedzie #2 - "Nie wytrzymam"
Chciałem poczekać do zaplanowanej Musztardy, ale nie wytrzymam - muszę powiedzieć, że tytuł Największe przeoczenie 2007 na LTB otrzymuje album "Person Pitch" misia Pandy. Misia z Animal Collective zresztą. Oni wymiatają w tym roku po całości, można pielgrzymować na kolanach do ich zwierzęcej ostoi. Yoko kupiła już płytę w naszym ulubionym madryckim FNACu, mmm...
Numerki nie mają żadnego znaczenia, ale to jest podium 2007 na 100 %. A co do rankingu naszego - już kilka rzeczy lekko się pozmieniało. Najważniejszy jest zbiór, nie gradacja.
Person Pitch to jedna z najbardziej fascynujących muzycznych podróży w jakie się kiedykolwiek wybrałem. Z Beachboysowymi harmoniami wokalnymi i gęstością doznań synestetycznych jak w "Podróży do źródeł czasu" Carpentiera. Luzujące, ale gęste. Narkotyczne, ale czyściutkie. Czerpcie garściami z niewyczerpalnego źródła.
I jeszcze dialog:
pokój, fajka wodna, przyjemny zapach tytoniu, w tle Comfy in Nautica:
ja: dobry tytoń, bardzo przyjemnie się pali
mama: a to do tego też specjalna muzyka jest?
:-)
+ teksty
czwartek, stycznia 17, 2008
Morrissey - That's How People Grow Up - video
Morrissey - That's How People Grow Up
Video sent by umusic
Co do klipu - gdy klikniecie ZOOM, włączy się tryb pełnoekranowy.
Co do informacji z ostatniej chwili - 17.02 The Raveonettes w Madrycie!
No i znany jest już konkretny skład następnej Musztardy (która, biorąc pod uwagę moją niechęć do nauki, już wkrótce):
Patrick Wolf - The Magic Position
PJ Harvey - White Chalk
The Raveonettes - Lust Lust Lust
Panda Bear - Person Pitch
Reszta w kolejnych odsłonach.
środa, stycznia 16, 2008
PŁYTOTEKA - #0008-0009 - Alfie - Crying at Teatime (promo) / Alpinestars - Carbon Kid (single)
Bardzo przyjemne promo ze świetnym All To Heavy Now.
Myślę Alpinestars, myślę Carbon Kid, myślę wywiad. Myślę wywiad, myślę stres. Myślę:
Slejw: Wasze teksty nie są raczej rozprawami społecznymi, ale czy 11.09 miał jakiś wpływ na proces tworzenia?
Richard Woolgar: Yyyy... nagraliśmy cały materiał przed 11.09.
Slejw: Mmm...
Richard Woolgar: Taa...
Slejw: Wiecie co, ta płyta jest naprawdę świetna, jest w niej coś urzekającego, to jedna z moich ulubionych płyt roku.
Richard Woolgar: O, naprawdę? To bardzo nam miło!
Slejw: Taa...
Richard Woolgar: Mmm...
Miało notek nie być do końca sesji, ale musiałem odreagować po wizycie w dziekanacie. Aha, bilety na PJ Harvey już 'są', a po przerwie w Musztardzie oprócz wspomnianych Pandy i Wilka, jeszcze White Chalk - bardzo przez nas niedoceniony, nowy album Polly. Bardzom wkręcony weń dziś ;-)
Aha, jeszcze info:
"NOUVELLE VAGUE na dwóch koncertach w Polsce!
Zespół wystąpi 14.03.2008 w poznańskim Centrum Kultury ZAMEK oraz 15.03.2008 w warszawskim Klubie PALLADIUM."
poniedziałek, stycznia 14, 2008
still ill
Pan Slejw - współprowadzący LTB jest chory i ma przed-sesję i sesję. Na dłużej usłyszymy się więc w połowie lutego. Wtedy m.in. Musztarda po obiedzie z Patrickiem Wolfem, misiem Panda... no i ogólnie "gros spraw" jak mawiają niektórzy.
Wcześniej, albo właśnie wtedy - łączona relacja z madryckiego i krakowskiego
(25.01) występu Roisin Murphy.
Jeśli chodzi o kulturalne doznania to całkowicie upajam(y) się ostatnio Nickiem Drakiem i przepięknie wydanym boxem Fruit Tree. Poza tym stała fascynacja, czyli Joy Division i polowanie na ich płyty w Collector's Edition. No i w końcu przyszedł niesamowity discbox In Rainbows. A z rzeczy pozamuzycznych - koniecznie idźcie na XXY. Wgniata.
21.05 PJ Harvey w Kongresowej, ale to już pewnie wiecie.
Kończę, bo głowa mi odpada i mogłaby narobić szkód. Trzymajcie się, do kontaktu.
Wcześniej, albo właśnie wtedy - łączona relacja z madryckiego i krakowskiego
(25.01) występu Roisin Murphy.
Jeśli chodzi o kulturalne doznania to całkowicie upajam(y) się ostatnio Nickiem Drakiem i przepięknie wydanym boxem Fruit Tree. Poza tym stała fascynacja, czyli Joy Division i polowanie na ich płyty w Collector's Edition. No i w końcu przyszedł niesamowity discbox In Rainbows. A z rzeczy pozamuzycznych - koniecznie idźcie na XXY. Wgniata.
21.05 PJ Harvey w Kongresowej, ale to już pewnie wiecie.
Kończę, bo głowa mi odpada i mogłaby narobić szkód. Trzymajcie się, do kontaktu.
wtorek, stycznia 08, 2008
niedziela, stycznia 06, 2008
struktura weekendów
piątek, stycznia 04, 2008
PŁYTOTEKA - #0003-0007 - AIR
Moon Safari
Jeśli debiut=opus magnum to progres=0, ale co zrobić? Moon Safari to świetny album, tak mocnej całości w dyskografii Air nie znajdziemy (może oprócz The Virgin Suicides OST, o której to płycie zaraz, ale mówię o regularnych studyjnych wydawnictwach). Tytuł oddaje klimat w 100 % - jest minimalistycznie-księżycowo, ale ciepło. 10 kawałków, też oksymoronicznych - np. najbardziej znany Sexy Boy, ale przede wszystkim mleko z miodem, czyli All I Need, Kelly Watch The Stars (konstrukcja jak "Ziggy plays guitar...", klimat jak Lucy In The Sky Of Diamonds) czy kapitalne Remember (wymiata na żywo).
The Virgin Suicides
Jeden z najlepszych soundtracków ever do filmu jednej z najlepszych reżyserek ever. Wszystko pastelowe - trzynaście piosenek jak trzynaście fantów ze stereotypowo-nastoletniej torebki - muzyczne szminki, pudry, cukierki, notesy z pachnącymi kartkami, słoniki na szczęście i przede wszystkim:
Playground Love (single)
10 000 Hz Legend
Okładka 10 000 Hz Legend przypomniała mi zabawkę, którą miałem jako mały slejw - zamykane pudełeczko-stacja kosmiczna, przenośna, w pełni wyposażona. I ten album też jest taki, pasowałby do niego tytuł ostatniego LP Air - Pocket Symphony. Mamy tu bowiem kieszonkowy pop-singiel (Radio #1 z iście radiowymi zabiegami dźwiękowymi), kieszonkowe pop-piękno (The Vagabond), w końcu mnóstwo kieszonkowej elektroniki (np. świetne How Does It Make You Feel?). Wszystko, hm, przytulne - pozbawione elektro-chłodu spod znaku Kraftwerk chociażby. Naprawdę, mimo różnego poziomu jakości kawałków, bardzo przyjazna i miła w odbiorze płyta.
Air: Late Night Tales
Niezwykle interesująca seria - artyści tworzą własne "nocne" składanki. Płyta skompilowana przez Air jest jak pralinka z serem pleśniowym z jednej z wrocławskich czekoladziarni - ich zestawienie na papierze wygląda jak niejadalny mix, ale smak okazuje się niepowtarzalny. Kołysanki wątpliwe (m.in. Planet Caravan z repertuaru Black Sabbath) pięknie współgrają z tymi bardziej oczywistymi (np. O' Venezia Venaga Venusia z repertuaru Nino Roty - btw: polecam płytę z jego muzyką do filmów Felliniego, to też soundtracki idealne). + atmosfera nocnego niepokoju/spokoju, intrygująca okładka i komentarze w książeczce. Perełka.
relacja LTB z koncertu Air w Madrycie
czwartek, stycznia 03, 2008
how i long to feel that ......... in my heart
Obejrzy człowiek Death Proof Tarantino, obejrzy Heima Sigur Rós. I stoi pośrodku tęskniąc za jednym i drugim uczuciem.
Wielka filmowo-pastiszowo-winylowo-paleniowo-starosamochodowo-soczysta radość + znakomity soundtrack, szukajcie a znajdziecie, do kupienia w sklepach w Polsce - bez problemu.
Absolutnie wyjątkowy film koncertowy. Jak zwykle przy okazji opisywania Sigur Rós - ręka omdlewa gdy trzeba pisać, w gardle zasycha gdy trzeba mówić. Więc patrzcie i słuchajcie.
Wielka filmowo-pastiszowo-winylowo-paleniowo-starosamochodowo-soczysta radość + znakomity soundtrack, szukajcie a znajdziecie, do kupienia w sklepach w Polsce - bez problemu.
Absolutnie wyjątkowy film koncertowy. Jak zwykle przy okazji opisywania Sigur Rós - ręka omdlewa gdy trzeba pisać, w gardle zasycha gdy trzeba mówić. Więc patrzcie i słuchajcie.
środa, stycznia 02, 2008
PŁYTOTEKA - #0002 - A C Acoustics - Understanding Music
Po raz pierwszy z twórczością A C Acoustics spotkaliśmy się w Pure Mornings Fans Club - pamiętnym Placebo-kąciku w audycji Trzymaj z nami. Pamiętam dokładnie noc, kiedy po raz pierwszy usłyszałem She Kills For Kicks (gościnnie na klawiszach udziela się w tym utworze Stefan Olsdal - stąd emisja w PMFC) - jeden z najbardziej niezwykłych i niedefiniowalnych utworów jakie słyszałem. 6 minut muzycznej magii i myśl: "Muszę mieć tę płytę". A potem poznanie całości ze świetnym otwieraczem Luke One i Crush na czele - raz. Zainteresowanie osobą Paula Campiona - to on jest "ojcem" Placebowego 20 Years - dwa. Spotkanie z Placebo i rozmowa o A C A na sztucznej openerowej plaży - trzy. I w końcu cztery - wylicytowanie (z dreszczykiem!) przez Yoko Understanding Music na internetowej aukcji.
Przeczytajcie, posłuchajcie, wyobraźcie sobie - to może być ogromne przeżycie. Wszystkiego najlepszego w nowym roku.
A C Acoustics - She Kills For Kicks
I'm in a seaside town where her body was found
In the sunny side ground in a hand sewn gown
In a hand sewn gown
With just a penny and a pound
Said now I know I'm gonna drown.
Can you give me more
Can you give me more. Than the holy cows
In motorcade somehow.
Turned the whole thing sour.
I'm in a basement now.
Know there are spirit then as now
I'm in a corner on the floor.
I'm just behind the door
I'm just behind the door.
Been here for many years and more.
I'm in a box marked me.
It's where I keep my dreams
It's where I keep my dreams.
The box is bigger than it seems
You only really come in dreams.
The reddest red I've ever seen.
The reddest red I've ever seen.
The kind of speech folks never mean
Words are just words. As steam is steam.
Can you take my weight
Can you take my weight. Do the roads still meet
You know it makes me wanna weep.
May the keeper hope to keep.
May the keeper hope to keep.
The weaker swimmer from the deep
From swimming surely out of reach.
Seeing something good in each.
Something good in each. Will you take my hand
Will you help me stand. Could you kill a man
Could you kill a man. You said I think I can
Struck the bone struck up the band.
You said I think I can
You said I think I can.
I'm not a thick-skinned man.
But I am more than pleased to wait.
Can you take my weight.
Obrazy Edwarda Hoppera:
Second Story Sunlight
Rooms by the Sea
Summer Interior
Subskrybuj:
Posty (Atom)