THE KILLS - Future Stars Slow
LCD SOUNDSYSTEM - Disco Infiltrator
CULTS - You Know What I Mean ECHO & THE BUNNYMEN - All My Colours
ECHO & THE BUNNYMEN - Rescue
PRIMAL SCREAM - Higher Than The Sun
LAMB - She Walks (snowed in mix)
ICONA POP - Manners
PANDA BEAR - Surfers Hymn
BON IVER - Simple Man (Graham Nash cover)
PEARL JAM - Soon Forget
CAT POWER - Good Woman (feat. Eddie Vedder, Warren Ellis)
RAVEONETTES - War in Heaven
THE PAINS OF BEING PURE AT HEART - Heavens Gonna Happen Now
JUNIOR BOYS - ep
DESTROYER - Chinatown
DESTROYER - Queen of Languages THE CLASH - White Riot HYPNOMANGO - El mundo no es real
TV ON THE RADIO - Caffeinated Consciousness
PANDA BEAR - Last Night at the Jetty
JAVIERA MENA - No te cuesta nada
Jako wielcy miłośnicy kultury japońskiej, namawiamy Was do kupienia (za jak największe pieniądze) nowej piosenki Shugo Tokumaru. Cały dochód ze sprzedaży zostanie przeznaczony na pomoc ofiarom trzęsienia ziemi. Nie poruszaliśmy ostatnio kwestii japońskiej, aby nie wpisać się w jakikolwiek sposób w sieciową pupę lub medialną gębę, ale myślimy, że słuchanie świetnej muzyki to najlepsza z możliwych form wyrażenia solidarności i wsparcia Japończyków.
THE GO! TEAM - Buy Nothing Day (feat. Best Coast) AMOR ELEFANTE - Nuevas Bienvenidas
FEVER RAY - The Wolf
LYKKE LI - I Follow Rivers (Dave Sitek remix)
TV ON THE RADIO - Will Do
THE CLIENTELE - Retiro Park
AMOR DE DIAS - Bunhill Fields LOVE - Skid
GUILLEMOTS - Walk The River
Muzyczna mapa - Argentyna Dom Niespokojnej Starości
Sporo było ostatnio o kobietach, które zasłużenie biorą w końcu szturmem świat muzyki. W dzień kobiet, (och jakże) przekornie, tylko o chłopakach:
Zupełnie nie wiem, jak to się, jak to się stało, że nie znajduję w archiwum LTB opisu wrocławskiego, nowohoryzontowego koncertu Junior Boys. Trudno, a nawet lepiej - pisząc pocztówki z OFFa nie będę musiał uważać na powtórzenia. Na powtórzenie formy z Warszawy (CDQ) i Wrocławia (ENH) jednak liczymy, bo te dotychczasowe podejścia do żywych Boys Boys Boys przebiegły bez najmniejszej skuchy.
Co jeszcze? Destroyer, na którego OFFowy występ cieszymy się chyba najbardziej. The New Pornographers widzieliśmy na koncercie dwa (świetne) razy, ale ambasador pasującego zarostu nie ukazał nam się ani w Madrycie ani w Barcelonie. Widzę, że wspominałem już o uwielbieniu do Destroyer's Rubies, ale nie padałem na kolana przed jedną z najpiękniejszych piosenek miłosnych wszech czasów. Ludzie, naprawdę, pilnujcie mnie, bo nie wiem co czynię. No nic, gramy zaległości teraz, w ramach wakacyjnych zapowiedzi:
Lekcja. Temat: Let the one who lies next to me lie next to me jako najprostsze wyrażenie podstawowego życzenia człowieka kochającego.
A na koniec - podsumowanie co ciekawszych rekwizytów rzuconych w głębiny wrzutni w ciągu ostatnich kilku dni:
1) a propos Nowych Horyzontów - w tym roku Grinderman na pięknej Wyspie Słodowej. Pamiętajcie, że Brosy, Offy i Globole nie są wliczone w cenę biletu,
2) anonsowana dziś piosenka Pecknolda i Droste'a jest naprawdę ładna, więc ściągnijcie ją i puśćcie wszystkim, którzy mówili Wam, że "dzis nic za darmo",
3) pobierzcie również nowy numer Guillemots, bo odruchem całkowicie bezwarunkowym sam się repeatuje,
4) no a przede wszystkim - słuchajcie nowej, pięknej, najlepszej chyba od czasów debiutu płyty Elbow! To będą szczyty tego roku, bo dobrze napisał Uncut: It's a quietly beautiful record: anthemic, but not bombastic, a tego nam przecież trzeba.
+ spoza wrzutni: 5) zbieramy te rewelacyjne single, słuchamy świetnego - jak się okazało - koncertu Pandy z ubiegłorocznej Primavery i szykujemy się na kolejną płytę roku. Tym razem nie przegapimy.
Pozdrawiam, a jak całkiem wyzdrowieję, zaserwuję niespodziankę, która stałych czytelników być może rozbawi. Do kontaktu!
PS (edit): Naprawdę nie jest ze mną najlepiej. Zapomniałem się pochwalić, że robiłem kiedyś polską stronę o Elbow (linkowaną na oficjalnej stronie zespołu) + otrzymałem od Nich osobistą mailową kartkę na Boże Narodzenie. Co-za-przeoczenie!
Nie, nie szukajcie elementów różniących obrazki. Szukajcie podobieństw w szczęściu autora notki, w ten czwartek - tłusty od dobrych informacji. Otóż: 1) po wielokrotnych podróżach z repeatowaną nową Lykke Li, moje wcześniejsze twierdzenie, że jest to płyta "niezła" wydaje się dzisiaj gadką nie na miejscu. To (druga w tym roku) płyta świetna, więc dajcie jej tyle szans, ile będzie trzeba. Podejrzewam zresztą, że wejdzie szybko i trafi prosto do krwiobiegu. 2) Modły i nadzieje przyniosły (nie)oczekiwany efekt - Javiera Mena znów pojawi się na Primaverze! Do listy wykonawców została dopisana małym druczkiem, ale my już wiemy, że to może być jeden z najlepszych koncertów całego naszpikowanego gigantami festiwalu. Poniżej jeden z najlepszych wykonów jednej z najlepszych piosenek Meny. Był 'Big in Japan', jest 'Narrow in Mexico'. Obcujcie z pięknem.
Właściwie mogło iść samo zdjęcie, bo nie kopie się nudzącego. Ale krótko - Collapse Into Now wyciekło i przeciekło przez uszy. Okazuje się, że lekki (lekki!) podryg w postaci Accelerate z 2008 roku mógł być jedynie pożegnalną konwulsyjką, bo tegoroczny album to powrót do "formy" z Around the Sun. Czy też rzuca Wam się w oczy to, że z liter R. E. M. można ułożyć prawie całe słowo EMERYTURA?
PS Z rzeczy ciekawszych - polecam bardzo dobry utwór tytułowy z nowej (acz wczorajszej) EPki Dum Dum Girls (częściowo na fotografii powyżej), która jako całość do specjalnie udanych niestety nie należy. Produkcja Sune Rose Wagner słyszalna (jak się wie), ale nie zawsze ratująca. Oprócz tego, takie duże i takie niegrzeczne dziewczynki powinny wiedzieć, że ruszanie There Is a Light That Never Goes Out jest jak kolejne podejście do płyty z góry. Nieuzasadnione, niebezpieczne i bezcelowe.
Z innych kropli miodu w beczkach z wypełniaczem - polecam Take It as It Comes z opisywanego przeze mnie w poprzedniej notce, nowego albumu Vivian Girls. Poza tym w nowościach nudy. Zaciskamy zęby i czekamy na kwiecień zmieceń.