czwartek, sierpnia 20, 2009
Primavera Sound 2009 - dzień trzeci
17:00 Maika Makovski
Maika Makovski > Majka Jeżowska
17:30 Ariel Pink’s Haunted Graffiti
Gorąąąącoooo! I jakoś tak dziiiiwnieeee. Ale całkiem faaaajnieeeee i iiinteresuująąącooo. Ogólnie Pink trochę poniżej oczekiwań, ale z pozytywnym bilansem.
18:15 Shearwater
Bardzo przyjemna niespodzianka. Entuzjastycznie przyjęty przez krytykę "Rook" nie zrobił na nas wielkiego wrażenia, więc nie nastawialiśmy się specjalnie, a tu świetny koncert. Stojący obok Artur Rojek mówił do kolegi, że zajebiście, więc trzymajcie kciuki za Shearwater na OFFie.
19:30 Plants & Animals
Przyjemny, ale nierówny koncert - miejscami nużący, miejscami bardzo fajny. W porządku, jeśli nawet z rozczarowaniem to malutkim. No a potem…
21:15 Neil Young
… długa przerwa, bo jak gra Neil to nie gra nikt inny. To pewnie trochę wstyd nie zachwycać się Neilem, ale trudno, najwyżej z lansu nici. Było średnio, długo i zbyt nijako żeby porwać. Może to kwestia zmęczenia, może nie. Odwiedziliśmy pana Jacka Danielsa i wszystko się ułożyło.
23:30 Liars
Świetnie, ale czemu tak krótko?! Nakładka Liars/Deerhunter była chyba najbardziej okrutną w tym roku. Zaczęło się gęsto, ciemno, mrocznie i mocno. Czerń brzmienia była wręcz Schulzowsko namacalna. A kiedy już się rozkręcili, my z ATP przemieszczaliśmy się na scenę Rockdelux, bo tam zaczynali:
23:50 Deerhunter
Koncert Deerhunter z Primavery do odsłuchania/pobrania TUTAJ.
„To może być jedna z najlepszych chwil w moim życiu” powiedział Bradford i nie wyglądało to na kokieterię. Koncert Deerhunter wypadł rewelacyjnie, jeszcze lepiej niż na Primaverze 08. „Hazel St” wywołało u mnie najprawdziwsze dreszcze, zachwycająco zabrzmiało "Microcastle". Duet paralizatorów z ostatniej płyty - "Never Stops" i "Nothing Ever Happened” nie zawiódł, i w ogóle „jjjjaaaaciiiięęę”!
01:00 Gang Gang Dance + Do widzenia
foto: Studio koku
Musieliśmy odpuścić Sonic Youth, ale trudno, oni byli na Open'erze. Natomiast Gang Gang Dance - twórcy jednej z najlepszych płyt 2008 zakończyli nam festiwal w sposób nadzwyczaj udany. Było tajemniczo, żywiołowo, zmysłowo i pasjonująco. Dziwna prośba o skandowanie imion znajomej pary artystów nie zepsuła świetnego efektu. A przecież tylu zespołom by zepsuła! Gang Gang Dance unosili się nad scenę i wszystko jest im wybaczone. A teraz już czekamy na (PC09 i) PS10. Na kolejną edycję naszego ulubionego festiwalu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz