wtorek, stycznia 26, 2010

2010 - zaczynamy

Witamy w nowym roku muzycznym!

Dzisiaj krótki przegląd tego, co spodobało nam się w styczniu. Kilka piosenek, które mają duże szanse znaleźć się w podsumowaniu roku, a następnym razem ogólny przegląd płyt, na które czekamy.

HIGH PLACES - On Giving Up



Na Primavera Club 08 zagrali znakomity koncert pomimo tego, że do wielkiego Auditori pasowali jak U2 do małego zadymionego klubu.

Jednak muzyka małych obiektów może odejść w cień. W nowym utworze High Places pojawiają się miejskie, ciemne, bulgocząco-dyskotekowe nuty, a całość dryfuję w stronę klimatu chociażby ubiegłorocznego Good Evening Nite Jewel. Sympatyczna egzotyczna roślinka z debiutu może się więc okazać mięsożernym gadem, tym bardziej że zespół szykuje się na wojnę z ludzkością. High Places vs. Mankind ukazuje się w kwietniu, a ja już teraz czuję, że w tej walce będę pierwszym zdrajcą.



BEACH HOUSE



- Zebra
- Norway
- 10 Mile Stereo


Podniecaliśmy się już w 2009 roku, teraz podkreślamy, że to pierwsza wielka płyta 2010 i przypominamy, że jako jedni z pierwszych prezentowaliśmy Norway.



YEASAYER - Ambling Amp



Art-popowa siostrzyczka Grass Animal Collective ; ostatnio bardzo często na uszach. Podnosi temperaturę pod czapką o kilka cennych stopni.

SPOON - np. Goodnight Laura



Przypominają się The Kills i ich Goodnight Bad Morning. Oba utwory to muzyczny opis ucieczki w sen, kiedy ogólnie nie jest dobrze, ale aktualnie 'dobranoc'.

* posłuchaj

PHOENIX - Sad-Eyed Lady of the Lowlands (Bob Dylan cover)



Kiedyś tego typu niespodziewane covery były dla mnie fascynujące. Dziś sam jestem dziadkiem, a specjalnymi coverami zawalone są blogi, charytatywne składanki i radiowe sesje. Taka masa rozmywa dawną podjarkę, tym bardziej że jakość nowych wersji jest często niska. Inaczej jest w przypadku naszych ulubionych Francuzów, którzy robią Lady tak, że jest 1) inna od oryginału, 2) różniąca się od ogólnego stylu zespołu. Minus z minusem daje plus, co nie?

* posłuchaj

VAMPIRE WEEKEND - White Sky



Dziewczyna z okładki nr 2 chyba opuściła imprezę z okładki nr 1, a zespół z płyty nr 1 podążył za nią. Contra to płyta cofnięta, mniej przebojowa, płyta która nie pozmywała i wyszła w białą noc.

Jako fan horchaty (najlepsza koło stacji metra Principe de Vergara, obok parku Retiro w Madrycie; lepsza nawet niż ta w Walencji) nie wybaczam koślawej pronuncjacji w otwieraczu.



White Sky świetne, ale to wiedzieliśmy już po Primaverze 08. Poza tym mamy np. przemiłe Taxi Cab i wszystko jest fajnie, ale mimo wszystko słabiej niż na bibie z debiutu. No nic, czekamy na kolejny ruch dziewczęcia z okładki, a na razie horchata, białe niebo i motion of taxis.

Do przeczytania!

Brak komentarzy: