sobota, lutego 02, 2008

PODSUMOWANIE 2007 - Musztarda po obiedzie #3 - Ostrożnie, pożądanie



The Raveonettes - Lust Lust Lust

Dania jest bardzo ładna i odbywa się tam Roskilde. Kopenhaga to piękne miasto. No i jeszcze pewne piwo, najprawdopodobniej najlepsze na świecie. The Raveonettes mają więc plusy już na starcie.

Ten sympatyczny duet lubimy jednak i bez tego od czasów debiutu. Po świetnej płycie nr 1 (Whip It On) i dwóch środkowych, nadchodzi LP nr 4 - Lust Lust Lust. Mówię to bez najmniejszych wątpliwości - najlepszy. Ta płyta to dla mnie ta sama przeoczeniowa półka co Panda Bear czy M.I.A. Zaczyna się rewelacyjnie od hipnotyzującego Aly, Walk With Me. Płynnie, w mgnieniu oka przeskakujemy do innego muzycznego wymiaru. To już nie są tylko narkotyczne, ostre single wzorowane na The Jesus and Mary Chain. To własny, odrębny muzyczny świat. Pachnący czarnym kinem, mocną kawą i, jak sama nazwa wskazuje, pożądaniem.

Tytuły zresztą bardzo dobrze obrazują zawartość albumu. Nr 2 to Hallucinations i... zgadza się. A potem np. ~tytułowe Lust czy faktycznie ciemny Black Satin (startujący jak Don't Answer Me APP co potęguję atmosferę nierealności). Lust Lust Lust to jednak nie tylko wciągające obrazki. Rockowego (popowego?) mięcha jest tu sporo. Weźmy np. jeden z singli roku - Dead Sound, chwytliwością dorównujący (zwróćcie uwagę na zbieżność nazw) The Great Love Sound z The Chain Gang of Love. Albo ich interpretację ballady - tęskne, morskie, przestrzenne Expelled From Love.

17.02 okaże się czy muzycy potrafią oddać całe bogactwo swojego najnowszego dzieła w bezpośrednim przekazie. Możecie być pewni, że damy Wam znać. Na płycie brzmi to fenomenalnie. I nawet jeśli The Raveonettes czasem nużą i nie trzymają narzuconego przez siebie poziomu, dobrze, że są. W swojej kategorii - niepowtarzalni.

slejw:
yoko:



Dead Sound



Lista albumów z 2007 r., o których w Musztardzie pisać nie będziemy, ale które warte są (większej bądź mniejszej) uwagi to nowe płyty:

Sea and Cake,
Iron & Wine,
Clap Your Hands Say Yeah,
Stars,
Rilo Kiley
oraz solowy Kevin Drew.

Trochę szerzej chcemy jeszce opisać:

PJ Harvey - White Chalk,
Jose Gonzalez - In Our Nature,
Tigercity - Pretend Not To Love EP,
Patrick Wolf - The Magic Position

+ ew. inne płyty, których jeszcze dokładnie nie poznaliśmy. No zobaczymy jak to wyjdzie. Miłego weekendu!

Brak komentarzy: